Na samą myśl o wyjściu przed publiczność i dłuższej wypowiedzi robi Ci się słabo, żołądek zamienia się w kamień, serce wali jak szalone a ręce się trzęsą? Nic dziwnego, to naturalna reakcja u większości ludzi, którzy nie są przyzwyczajeni do wystąpień. Pewnie też nie uwierzysz mi na słowo, że jeśli potrenujesz i kilka razy wystawisz się mimo lęku na taką sytuację, to przyzwyczaisz się do niej i z każdym kolejnym razem będzie mniej stresująca. Tak jest właśnie w moim przypadku. Mistrzem przemówień jeszcze nie jestem, ale miałam ostatnio okazję praktykować trochę tą dziedzinę, więc postanowiłam zebrać garść moich wniosków. Może przydadzą Ci się by zacząć.
Przygotuj się!
Ten punkt ląduje na początku i jest absolutnie najważniejszy. Jeśli wyjdziesz przed publiczność bez dobrego planu, co im powiesz i jak im to powiesz, prawdopodobieństwo sukcesu jest … dość niskie (chyba, że masz wrodzone talenty do improwizacji – w takim wypadku zazdroszczę). Przez całe wystąpienie będziesz raczej skupiać się na składaniu treści, pominiesz takie elementy jak intonacja, mowa ciała, tempo mówienia. Ciężko też skonstruować przejrzystą i sensowną wypowiedź “na żywca”.
Dlatego bardzo zachęcam – poświęć dobre kilka godzin na przygotowanie. W moim przypadku było to około 5 godzin na 10-minutowe wystąpienie i okazało się to nadal za mało, żeby nie zgubić wątku już przed publicznością. Co robić podczas tych godzin przygotowawczych? Najpierw spisuję szkielet wypowiedzi, staram się w tym miejscu ułożyć w głowie całą konstrukcję tak, by brzmiała logicznie i przejrzyście. Decyduję, gdzie podam przykład, a gdzie zadam pytanie słuchaczom. Produktem końcowym jest konspekt w formie listy punktów.
Potem patrząc na tą listę, zaczynam w myślach konstruować już pełną wypowiedź, konkretne zdania. Często na tym etapie spisuję całą przemowę na kartce. Kluczowych elementów, a czasem nawet całości będę uczyć się na pamięć i taki stenogram mi w tym pomoże. Z tego powodu swoje przygotowania zaczynam co najmniej kilka dni przed godziną zero, a potem ćwiczę je partiami. Mam wtedy wystarczającą ilość czasu na zapamiętanie wszystkich wątków i na doszlifowanie wypowiedzi pod kątem środków wyrazu.
Ostatni etap, to ćwiczenia na głos. Zamykam się w pokoju, nastawiam stoper, jeśli wypowiedź ma być ograniczona w czasie i udaję, że właśnie stoję przed publicznością. Taka próba generalna. Często dopiero na tym etapie, kiedy się usłyszę dochodzę do wniosku, że niektóre zdania czy akapity nie są jasne, nie pasują w danym miejscu wypowiedzi, albo należy je rozwinąć. Powtarzając wystąpienie utrwalam je też w pamięci, dzięki czemu potem nie będę się denerwować, że zgubię wątek i zapomnę o czym miałam mówić.
Im więcej poćwiczysz w ten sposób, tym bardziej naturalnie zabrzmi potem przemówienie. Nie chcesz w końcu sprawiać wrażenia, że dukasz wyuczony tekst z pamięci. Możesz poprosić o pomoc zaufaną osobę i trenować wypowiedź w jej obecności. Na pewno podpowie Ci z dystansu, które elementy jeszcze trzeba doszlifować, a które są już świetne. Jeśli wolisz pozostać w swoim własnym towarzystwie – zawsze do dyspozycji pozostaje nagranie się (za pomocą smartfona) i późniejsza autoanaliza.
Zwróć uwagę na intonację, tempo
Przekaz niewerbalny jest w wystąpieniach publicznych równie, albo nawet bardziej istotny niż treść. Mówisz całym sobą, słuchacze odbierają nie tylko treści, ale podświadomie wyczytują Twoje emocje, energię. Możesz ich uśpić monotonnym słowotokiem, albo zainspirować pełnym pasji przemówieniem. Warto zwrócić uwagę na poniższe czynniki:
Tempo mówienia. Przede wszystkim nie mów zbyt szybko, chyba, że niektóre części wypowiedzi tego wymagają. Wyrzucanie z siebie słów w tempie karabinu maszynowego to naturalna reakcja na stres, dlatego ta zachęcam Cię do wcześniejszych ćwiczeń. Niektóre osoby mają też wrodzoną tendencję do szybkiego mówienia, warto więc podczas prób nagrać się i spojrzeć na siebie z perspektywy. Co najważniejsze – tempo mówienia to narzędzie. Używaj go, do ubarwienia przekazu, zmieniaj w zależności od treści.
Ton, głośność, barwa. To kolejne narzędzia, które możesz wykorzystać do wzbogacenia swojej wypowiedzi. Wychodź poza swój naturalny ton, wcielaj się w role. Mów szeptem, by wzbudzić ciekawość i wzmóc uwagę słuchaczy. Krzyknij w odpowiednim momencie, by dodać energii, przełamać monotonię. Używaj aksamitnego głosu, gdy mówisz o rzeczach przyjemnych i szorstkiego, gdy chcesz wzbudzić przeciwne emocje.
Postawa, gesty. Nie zaniedbuj tego środka wyrazu podczas swojej wypowiedzi. Po pierwsze przyjmij jedną z power postures, czyli postaw wyzwalających energię i emanujących pewnością siebie. Stań na obu nogach, wyprostuj plecy, wypchnij pierś do przodu, wciągnij brzuch i unieś głowę. To jeden z najprostszych sposobów dodania sobie animuszu – w poniższym filmie dowiesz się jak dokładnie to działa. Nie zapomnij o gestykulacji. Zamiast bawić się nerwowo długopisem, wyćwicz gesty, które będą oddawały istotę tego, o czym mówisz. Wspominasz o zmęczeniu? Otrzyj ręką pot z czoła. Opowiadasz o czytaniu książek? Udaj że to robisz. Przywołujesz przykład biegacza? Potruchtaj kilka sekund w miejscu. Bądź swoją wypowiedzią w 100%.
Opowiedz historię
Twój cel to wzbudzić emocje. Dobre wystąpienie to takie, które porusza odbiorcę. W zależności od intencji mówcy może to być zachwyt, inspiracja, motywacja, energia do działania, duma, czy niepokój. Jeśli w słuchaczach nie powstanie żadna iskra, prawdopodobnie szybko zapomną treść wypowiedzi. Ale jak te emocje wzbudzać? Najlepszym sposobem jest… opowiadanie historii związanych z danym tematem. To może być Twoje własne doświadczenie lub anegdota na temat innej osoby, która znalazła się w podobnej sytuacji.
Historie są plastyczne, działają jak obrazy, które malujesz przed widownią. Pozwalają Wam znaleźć się na tym samym poziomie zrozumienia, zaciekawić, wciągnąć słuchaczy do Twojego świata. No i są fantastycznym nośnikiem emocji. Na blogu ukazał się już kiedyś artykuł o storytellingu, znajdziesz w nim więcej praktycznych wskazówek, jak stworzyć odpowiednią historie i barwnie ją opowiedzieć.
Ściąga?
Niezależnie, czy uczę się wystąpienia na pamięć, czy przygotowuję tylko podpunkty – zawsze potem zabieram ze sobą ściągę. Najczęściej to kartka A4, na której dużą czcionką na komputerze wypisuję hasła, które przypomną mi o kolejnych częściach wypowiedzi, jeśli utknę. Czasem w ogóle nie korzystam ze niej podczas wystąpienia, czuję się jednak pewniej, mając takie koło ratunkowe. Parę razy ściąga uratowała mi skórę, bo kompletnie straciłam wątek.
Jeśli wypowiadasz się na siedząco (na przykład podczas prezentacji biznesowej, albo w mniejszej grupie) ściągę możesz trzymać przed sobą na stole lub teczce. Jeśli stoisz podczas wystąpienia – połóż kartkę na podłodze. Nie gap się na nią przez cały czas, ale jeśli wpadniesz w tarapaty, zerknij dyskretnie w dół. Możesz też przyczepić ja w innym miejscu widocznym dla Ciebie, ale nie dla widowni, albo poprosić, by trzymała ją frontem do Ciebie zaufana osoba siedząca w pierwszym rzędzie.
Fake it till you make it
Uwielbiam tą zasadę i stosują ją prawie codziennie. Jeśli brakuje mi pewności siebie to… udaję że ją mam! Uśmiecham się, przyjmuję power posture. Witam się serdecznie ze słuchaczami, serwuję im mocny uścisk dłoni. Nie chodzę przerażona po sali i nie opowiadam wszystkim naokoło jak bardzo się stresuję. Wiesz już z filmu, który polecałam powyżej, że w ten sposób można … oszukać mózg i w efekcie faktycznie zmienić swoje samopoczucie. A przy okazji wywrzeć dobre pierwsze wrażenie na odbiorcach.
Strój ma znaczenie
No i na koniec – żeby wypaść dobrze, musisz czuć się dobrze. Dlatego w dniu wystąpienia podaruj sobie wszystkie modowe eksperymenty, dziwne stroje i po prostu włóż ciuchy, w których czujesz się komfortowo i wyglądasz odpowiednio do okazji. To będzie widoczne w Twoim wystąpieniu, doda Ci pewności siebie. Ciągłe poprawianie spadającej bluzki, zbyt krótkiej spódnicy, za ciasna koszula, niewygodne buty to detale, które mogą odwrócić uwagę (Twoją i widowni) od samego wystąpienia. Dlatego wybierz bezpiecznie i nie stresuj się potem, że coś pójdzie nie tak.
Udanych wystąpień!