Dzisiejszy wpis zaczynam od samokrytyki. Bardzo łatwo się złoszczę. Kiedy coś nie idzie po mojej myśli, ktoś zachowuje się inaczej, niż bym się spodziewała – irytuję się. Nie ma się czym chwalić, ale po prostu tak jest. Taki stan rzeczy ma swoje dobre strony – bardzo rzadko zdarza mi się poddać, bo okoliczności nie sprzyjają, wieje wiatr w oczy, pod nogi toczą się kłody. Po prostu wychodzę z założenia, że większość spraw może się potoczyć tak, jak sobie zamarzę i zaplanuję. Decyduję ja, nie los. Ale oczywiście taki tok myślenia ma też swoją ciemną stronę.
Nie na wszystko mam wpływ, nie zawsze decyzja należy do mnie. Nie każdy będzie się zachowywał tak, jak ja tego w danym momencie oczekuję. I tu pojawia się złość, irytacja. Siedzę w pociągu i czytam książkę, a ludzie obok głośno rozmawiają i się śmieją – irytuję się. Kierowca w aucie przede mną postanowił jechać 30 km/h, mimo, że przepisy pozwalają dwa razy szybciej, a ja się spieszę – irytuję się. Współpracownik podejmuje decyzję niezgodną z moimi oczekiwaniami – irytuję się. A jak już się pozłoszczę, potupię i czasami nawet krzyknę, zaczynam się dopiero zastanawiać, dlaczego dana osoba zachowała się tak, a nie inaczej. Co nią powodowało. Ba, czasem na koniec przypominam sobie, że nie każdy musi myśleć i działać tak jak ja, bo przecież każdy ma swoje zasady, przekonania, cele i potrzeby (pamiętasz tekst o potrzebach? Jeśli nie, przypomnij go sobie tutaj). A czasem sobie nie przypominam i dalej się złoszczę.
A teraz z ręką na sercu – ile razy podczas ostatniego miesiąca Tobie zdarzyło się wkurzyć, bo ktoś nie zachował się tak, jak chcesz? Jeśli raz, czy dwa, to jesteś moim idolem i chętnie będę się od Ciebie uczyć! Nie czytaj dalej, bo szkoda czasu:). Ale jeśli parę, parenaście lub paredziesiąt razy – mam dobrą wiadomość. Wgłębiając się w tajniki coachingu, gdzie otwartość i brak oceniania są podstawą – poznałam ostatnio prosty i skuteczny sposób, jak zmienić punkt widzenia i… złościć się trochę mniej.
Pamiętasz skąd biorą się w nas emocje? Pojawiają się nie bezpośrednio w reakcji na obiektywne sytuacje, ale wskutek naszych myśli – interpretacji rzeczywistości. Zależnie od tego, jaką treść ma nasza myśl – emocje odczuwane w identycznej sytuacji mogą być bardzo różne. Spójrz na poniższy przykład.
Kolega spóźnia się na spotkanie. (fakt)
Pewnie mnie nie szanuje. (myśl- interpretacja)
Czuję złość. (emocja)
Kolega spóźnia się na spotkanie. (fakt)
Czy nic mu się nie stało? (myśl – interpretacja)
Czuję niepokój. (emocja)
Kolega spóźnia się na spotkanie. (fakt)
Pewnie uciekł mu autobus, biedaczek ma samochód w warsztacie. (myśl – interpretacja)
Współczuję. (emocja)
Emocje takie jak złość, irytacja, zniecierpliwienie, strach wobec drugiej osoby są bardzo często wynikiem oceny, której dokonujemy w myślach. Ktoś postępuje inaczej, niż my na jego miejscu? Na pewno jest głupi/ leniwy/ niekompetentny/ nieodpowiedzialny/ pozbawiony szacunku/ niezorganizowany/ nic nie wie… i tak mogę wymieniać przez tydzień. Bardzo łatwo nam oceniać innych. Szybciutko znajdujemy etykietkę i doczepiamy ją na mocnym kleju do czoła delikwenta. No a jak już wydamy werdykt to pojawia się odpowiednia emocja.
A gdyby tak następnym razem zamiast oceniać… zaciekawić się tą innością? To właśnie ta metoda, o której pisałam wcześniej. Wiem, brzmi dziwnie, spodziewasz się konkretu, a dostajesz jakiś dziwny pomysł. Sama na początku pomyślałam, że to bez sensu. A potem przetestowałam w praktyce i TO DZIAŁA! Jeśli zamiast z marszu oceniać drugą osobę, powiesz sobie “Ooooo, to ciekawe, że można tak myśleć/działać, ciekawe z czego to wynika” nie odczujesz złości, irytacji i zniecierpliwienia. Poczujesz ciekawość.
Spróbuj zgadnąć, jaki punkt widzenia ma ta druga strona, jakie potrzeby chce w ten sposób spełnić, dlaczego myśli tak, a nie inaczej. Podejmij wysiłek, żeby na prawdę jak najlepiej zrozumieć odmienne stanowisko, tak jak podróżując z ciekawością poznajesz odmienne zwyczaje i przekonania w różnych zakątkach świata. Nie oceniaj i nie wartościuj, nie przykładaj swojej miary, po prostu bądź ciekaw.
Dlaczego piszę o tym akurat dziś? Już jutro siądziemy do rodzinnych Wigilii i wszyscy pewnie chcielibyśmy żeby to był piękny, spokojny czas. A rzeczywistość bywa… różna. Kiedy w jednym pokoju zbierze się kilka czy kilkanaście osób, zazwyczaj pojawiają się różnice zdań, opinie, które przyspieszają bicie serca, a stąd tylko krok do niepotrzebnego konfliktu. Jeśli więc zamiast się irytować chcesz przejść przez te Święta z uśmiechem na twarzy – praktykuj ciekawość.
Wypróbowałam tą metodę już wielokrotnie na własnej skórze i choć nie przychodzi mi to może naturalnie, to na prawdę daje zadziwiające efekty. Nie tylko pozwala mniej się złościć, a częściej uśmiechać, ale też działa dobroczynnie na relacje z innymi. Ludzie uwielbiają, kiedy ktoś się nimi interesuje i od razu czują się dobrze w towarzystwie osób, które z marszu ich nie oceniają. Warto zainwestować trochę wysiłki, zwróci się dużą dawką dobrej energii.
Korzystając z okazji Kochani Czytelnicy – życzę Wam pięknych, ciepłych, spokojnych i CIEKAWYCH Świąt!