Dzisiaj mam dla Ciebie trochę… teorii szczęścia. Nie, spokojnie – tym razem nie ja będę na ten temat filozofować. Chciałam Ci przybliżyć pewien model, opracowany przez jednego z najbardziej wpływowych amerykańskich psychologów, twórcę psychologii pozytywnej – Martina Seligmana. Model nazywa się PERMA i jest to akronim od pięciu czynników, które według autora mają wpływ na odczuwane przez nas szczęście. Po co o tym piszę? Żeby trochę Cię zainspirować, skłonić do przemyśleń, czy trzymasz już w garści cały komplet uszcześliwiaczy, czy jeszcze czegoś brakuje. A może kompletnie się nie zgadzasz i potrzebujesz do szczęścia czegoś zupełnie innego? Po prostu przystań na chwilę i zastanów się, czego teraz najbardziej potrzebujesz, żeby czuć się szczęśliwym. A potem zamiast narzekać – działaj! Bo to na prawdę jest w zasięgu ręki!
Według Martina Seligmana na poziom naszego szczęścia wpływają:
Pozytywne emocje (P – positive emotions)
Wdzięczność, nadzieja, przyjemność, radość, inspiracja, ciekawość, miłość i inne. Oczywiście nie chodzi o to, by odczuwać wyłącznie pozytywne emocje, to byłoby kompletnie nierealne. Warto jednak zadbać, by regularnie się pojawiały, żebyśmy je dostrzegali, celebrowali, robili im miejsce i przeżywali je w pełni. Zbyt często przechodzimy nad nimi do porządku dziennego.
A co jeśli ich brakuje? No cóż, trzeba o nie zadbać, postarać się, podjąć wysiłek. Dokonać wyborów, które nas do nich zbliżą. Otoczyć się ludźmi, którzy nas nimi obdarzą. Wiem, to nie jest proste, ale też nie takie trudne jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Czasem zwykłe wyjście na spacer, oglądnięcie ulubionego filmu lub rozmowa z przyjacielem dostarczają nam dużej dawki pozytywnych emocji, których możemy nie zauważać, jeśli skupiamy się na narzekaniu.
Zaangażowanie (E- engagement)
Znasz ten stan, kiedy całym sobą angażujesz się w jakiś projekt lub zadanie? Czas płynie, pojawiają się przeciwności, ale Ty na nic nie zważasz, świat przestaje istnieć, mógłbyś góry przenosić. Odczuwasz tak zwany stan FLOW, który według twórcy tego pojęcia (uwaga – trudne nazwisko: M. Csíkszentmihályi) jest przeciwieństwem apatii. Po prostu “płyniesz”. I założę się, że uwielbiasz wykonywać czynności, które Cię w taki stan wprawiają. Bierność i tumiwisizm nie są naszym naturalnym stanem, nie dodają ani szczęścia ani energii. Jeśli aktualnie Ci towarzyszą, zmaksymalizuj czas spędzany na czynnościach, które przyprawiają Cię o wypieki na twarzy i ogień w oczach. Wygospodaruj choć godzinę tygodniowo na ukochane hobby, spróbuj sił w dziedzinie której zawsze chciałeś spróbować, zaryzykuj i zmień pracę, której nie cierpisz na taką, którą pokochasz.
Dobre związki (R – positive relationships)
Jesteśmy istotami społecznymi. Do szczęścia potrzebne są nam relacje z innymi ludźmi. Dobre, wartościowe, wzbogacające i głębokie relacje. Owszem – niektórzy potrzebują ich więcej, inni mniej, ale z natury daleko nam do samotników. Jeśli z jakiś powodów w życiu zaczyna tych relacji brakować lub nie możemy ich dostatecznie pielęgnować – coś uwiera. Bo spędzasz mało czasu z mężem i dziećmi, bo nie miałeś czasu oddzwonić do przyjaciela a potrzebował Twojej pomocy, bo tak dawno nie rozmawiałaś z matką, bo strasznie potrzebujesz z kimś pogadać, ale właśnie przeprowadziłeś się do nowego miasta i nikogo tu nie znasz. Relacje są dla nas kluczowe. Szkoda, że często zaczynamy o nie właściwie dbać dopiero gdy się psują. Nie popełniaj tego błędu. Poświęć czas i wysiłek na budowanie i pogłębianie najważniejszych dla Ciebie relacji już teraz.
Sens/ Znaczenie (M- meaning)
To nic innego jak poczucie bycia oddanym sprawie większej niż my sami. To może być powołanie do pracy, rodzicielstwo, czy religia. Poczucie połączenia z większym celem. Bo my tego bardzo potrzebujemy – chcemy wiedzieć, że żyjemy po coś, coś z naszego życia wynika, coś po nas zostanie. Dlatego jeśli od czasu do czasu tracimy to znaczenie z oczu, możemy popaść w apatię. I co wtedy? Trzeba sens odnaleźć.
Wiem, łatwo powiedzieć:). Też od czasu do czasu zdarza mi się zniechęcić, zmęczyć, sfrustrować i w efekcie stwierdzić “po co to wszystko?”. Na szczęście szybko mi przechodzi, bo wracam jak najszybciej do czynności, które zawsze ten sens mają: spędzaniu czasu z najbliższymi, pomaganiu innym, tworzeniu wartościowych treści blogowych, rozwijaniu członków zespołu jako szef. Poczucie sensu wraca od razu.
Osiągnięcia (A- accomplishments, achievements)
Uwielbiamy szlifować nasze umiejętności, osiągać cele, zdobywać nagrody. Osiągnięcia dopełniają listę aspektów, które wpływają na poziom odczuwanego szczęścia. Ale uwaga – nie chodzi tu o zaharowywanie się na śmierć i start w wyścigu szczurów. Mowa o realizowaniu marzeń i urzeczywistnianiu planów, które wywołują uśmiech na Twojej twarzy. W zdrowy, normalny sposób, zachowując równowagę pomiędzy działaniem a odpoczynkiem. O poczucie, że idziesz do przodu, rozwijasz się. O wiarę we własną moc sprawczą.
Brakuje Ci tego? To jak najszybciej spisz na kartce 3 cele, które chcesz osiągnąć w przeciągu najbliższych tygodni i…zabierz się do działania. Nie ma tu żadnej magicznej formuły – trzeba się postarać. Działa za to efekt kuli śnieżnej – jedno zrealizowane marzenie daje energię do wcielania w życie kolejnych i ani się obejrzysz a masz na swoim koncie pokaźną listę osiągnięć. Możesz też zacząć od krótkiego ćwiczenia: wypisz minimum 50 sukcesów, które odniosłeś w dotychczasowym życiu. Nie pięć, nie dziesięć – pięćdziesiąt. Wysil się trochę, nie wierzę, że tyle się nie znajdzie! Po prostu ich nie zauważasz. Najwyższy czas je docenić.
No i jak – zgadzasz się z powyższą listą? Które z tych elementów funkcjonują w Twoim życiu na najwyższym poziomie, a nad którymi przydałoby się jeszcze popracować? Jakie w związku z tym podejmiesz działania? Co postarasz się wzmocnić, czemu poświęcisz więcej, a czemu mniej czasu, energii, uwagi? A może lista wydaje Ci się niekompletna i dopiszesz inne, ważne dla Ciebie aspekty? Obserwuję na co dzień jak poszczególne z opisanych powyżej elementów wpływają na poziom mojego szczęścia. Powiem więcej – czuję się za nie odpowiedzialna i podejmuję wysiłek, aby je tworzyć i pielęgnować. Przecież chodzi o moje życie i nikt nie zrobi tego za mnie.
Jeśli zainteresowała Cię ta koncepcja i chcesz o niej poczytać – zajrzyj do książki “Flourish” Martina Seligmana lub do jednego z artykułów, z których korzystałam pisząc ten post:
“Wartości w działaniu jako droga do eudajmonistycznego dobrostanu w procesie coachingowym – model PERMA” A. Zawadzka, L. D. Czarkowska, COACHING REVIEW 1/2015 (7) s. 42–58;
“The PERMA model. Bringing well-being and happiness into your life” Mindtools.com
Życzę dużo szczęścia, tylko obiecaj, że się o nie zatroszczysz, zamiast biernie czekać aż wreszcie przyjdzie!