Historie mają wielką moc. Nie tylko pozwalają przekazać emocje, dają klucz do wyobraźni słuchacza, ale także sprawiają, że odbiorcy na długo zapamiętują, co mamy im do przekazania. Założę się, że masz w zanadrzu niejedną opowieść, która poruszyłaby innych. Dlaczego zatem opowiadamy historie tak rzadko? Mnie na przykład zawsze wydawało się, że nikogo nie interesuje, co przeżyłam kilka lat temu. Uznawałam, że zwłaszcza w pracy powinnam wejść, powiedzieć na sucho wszystkie konkrety i szybko skończyć. Jakże się myliłam! Zazwyczaj to właśnie gołe fakty są dla ludzi kompletnie nieinteresujące i zapominają o nich zaraz po opuszczeniu sali. Historie natomiast rozpalają wyobraźnię i zapadają w pamięć na bardzo długo.
Drugą moją obawą było to, że nie umiem opowiadać historii. I wiesz co się okazało? Że wcale nie trzeba mieć do tego nie wiadomo jakich predyspozycji – nie muszę być Meryl Streep czy Marcinem Dańcem, żeby opowiadać! Wystarczy trochę potrenować, a będę w tym lepsza od 95% ludzi, którzy nigdy nie spróbowali. Opowiadanie historii to umiejętność, której można się nauczyć. Dzisiaj czeka tu na Ciebie kilka podpowiedzi na dobry początek. Nie uczynią Cię jednak jeszcze mistrzem storytellingu – od tego dzieli Cię sporo godzin ćwiczeń.
Storytelling lekcja 1: głos
Zacznijmy od przyjrzenia się narzędziom, jakie mamy do dyspozycji, a mamy ich dużo! Pierwsze z brzegu – głos. Zdajesz sobie sprawę jak bardzo jesteś w stanie go zmienić w zależności od intencji? Możesz mówić cicho lub głośno, wyraźnie lub niewyraźnie, wysoko lub nisko, szybko lub wolno, głosem aksamitnym lub szorstkim. Nie trzeba się tego wcale jakoś specjalnie uczyć – to wszystko jest w nas, wystarczy zdać sobie z tego sprawę i zacząć używać świadomie! Każda historia niesamowicie na tym zyska. Żeby udowodnić Ci jakie to łatwe, mam tu dla Ciebie małe ćwiczenie:
W ciągu najbliższej minuty ośmiokrotnie przeczytaj na głos poniższe zdanie:
Siedzę w parku na okrągłym kocu, czytam książkę i myślę o niebieskich migdałach.
Za każdym razem wypowiadaj je jednak w inny sposób: szybko, wolno, głośno, cicho, wyraźnie, niewyraźnie, wysoko, nisko, głosem aksamitnym, głosem szorstkim. Gotowe? Super, prawdziwa z Ciebie Penelope Cruz lub George Clooney:).
Zasłużyliśmy na chwilę odpoczynku i film:
Storytelling lekcja 2: emocje
No dobrze, nie sztuka jednak tylko zmieniać głos – sztuka dostosować go idealnie do przekazywanej treści, tak żeby publiczność poczuła emocje, które chcesz im przekazać. Opowiadanie historii to nic innego jak przekazywanie innym emocji. Za każdym razem zanim zaczniesz mówić, zastanów się przez sekundę, jaką emocję chcesz wywołać w drugiej osobie i dobierz do tego odpowiednie środki wyrazu. Chcesz zmobilizować swój zespół do wzmożonego wysiłku, żeby osiągnąć dobry wynik na koniec miesiąca? Planujesz ich ostrzec, że jeśli organizacja waszej pracy się nie poprawi – wpadniecie w tarapaty? Być może już wydarzyło się coś niepożądanego i chcesz podzielić się swoim niezadowoleniem i frustracją? Oczywiście możesz jedynie odpowiednio zmienić treść, ale wierz mi, że jeśli oprócz tego zmienisz też formę przekazu – wiadomość zapadnie odbiorcom w pamięć na znacznie dłużej.
No to czas na kolejne ćwiczenie – proponuję tym razem poprosić o pomoc żonę, męża, dziecko, koleżankę czy babcię. Będziemy jeszcze raz czytać ośmiokrotnie na głos to samo zdanie:
Siedzę w parku na okrągłym kocu, czytam książkę i myślę o niebieskich migdałach.
Tym razem jednak nie proszę Cię tylko o zmianę techniki, proszę Cię o zmianę intencji. Za każdym razem przeczytaj je tak, żeby partner poczuł od niego inną emocję: smutek, radość, czułość, frustrację, satysfakcję, złość, podekscytowanie, strach. Nie mów jaką emocję chcesz wyrazić – niech partner spróbuje to zgadnąć, oceniając jednocześnie, jak dobrze Ci poszło. Jeśli spodobała Ci się zabawa – możesz poprosić partnera o podrzucenie kolejnych emocji, które spróbujesz przekazać tym samym zdaniem. W opowiadaniu historii chodzi o wywoływanie emocji.
Storytelling lekcja 3: mowa ciała
Masz już świadomość siły jaka drzemie w Twoim głosie – czas zatem poszukać kolejnych narzędzi. Daleko szukać nie musimy – od razu na myśl przychodzą postawa i gesty. Usłyszeć coś to jedno, ale ZOBACZYĆ, to dopiero zapada w pamięć.
Wróćmy do naszego ćwiczenia i tym razem spróbujmy dorzucić trochę mowy ciała. Spójrz najpierw jeszcze raz na poniższe zdanie i zastanów się jakie gesty możesz dodać do niego, żeby zobrazować odbiorcy swój przekaz. Następnie przeczytaj zdanie na głos, wzbogacając je o mowę ciała.
Siedzę w parku na okrągłym kocu, czytam książkę i myślę o niebieskich migdałach.
Pokazujesz rękoma okrągłość koca? Demonstrujesz czytanie książki? Udajesz zamyślenie, a może nawet masz ze sobą migdały? Czy wypowiadając to zdanie przyszło Ci do głowy, żeby usiąść (skoro mówisz że siedzisz)? A może chcesz je ubarwić, żeby było bardziej plastyczne? Proszę bardzo!
Jest zimne kwietniowe popołudnie. Siedzę w parku na okrągłym kocu, czytam grubą książkę i myślę o niebieskich migdałach. Dokoła biegają małe psy, a ptaki siedzą na drzewach i przyśpiewują radośnie. Mam na sobie ciepłą, czerwoną kurtkę i szary szalik.
Teraz mamy więcej do pokazywania! Przy okazji też zmodyfikowaliśmy narrację pod kątem kolejnej lekcji.
Storytelling lekcja 4: stwórz historię
Skoro już mamy narzędzia i wiemy jak opowiadać – czas zająć się treścią. Zanim to zrobimy mam dla Ciebie najważniejsze zadanie – pomyśl o jakiejś historii ze swojego życia, którą możesz niedługo komuś opowiedzieć. Nie musi to być wcale opowieść o tym jak pływasz z rekinami, ani jak wygrywasz maraton – równie dobrze możesz mówić o tym, że siedzisz w parku i czytasz książkę, ważne, żeby wypływał z tego jakiś wniosek dla słuchaczy (np. czytając książkę uzmysłowiłam sobie, że za mało czasu spędzam na świeżym powietrzu i zmieniłam swoje życie, albo spotkałam starą przyjaciółkę i założyłyśmy razem wspólny biznes). Masz już swoją historię?
Teraz najważniejsze: obietnica. Twoja historia powinna rozpoczynać się i nakręcać wokół obietnicy ciekawej puenty. Słuchacze będą na nią czekać, próbować się jej domyślać, odszukiwać podpowiedzi, myśleć nad rozwiązaniem zagadki – to właśnie sekret utrzymania ich uwagi. Jeśli od początku wszystko będzie oczywiste, nie zaciekawisz odbiorcy, dlatego popracuj nad budowaniem napięcia. Kiedy już podasz publiczności puentę na talerzu, zapamiętają ją na bardzo długo.
Czas na kilka trików dobrego opowiadacza:
Używaj czasu teraźniejszego – przenieś słuchaczy w miejsce, o którym opowiadasz
Podaj kilka plastycznych detali (czerwona kurtka, kwietniowe popołudnie, zimno, okrągły koc) – to pomoże słuchaczom wyobrazić sobie scenę
Odnoś się do zmysłów – mów co widzisz, słyszysz, czujesz, jak tam pachnie, jaki smak mają lody o których opowiadasz
Odnoś się do emocji – nazywaj je i pokazuj, daj odczuć
Mów krótkimi zdaniami. To ma być prosta opowieść a nie drugie “Nad Niemnem” (swoją drogą – uwielbiam “Nad Niemnem”!)…
…albo różnicuj tempo – przeplataj zdania krótkie z długimi
Używaj kontrastów, metafor, analogii – to poprowadzi słuchacza
Wyeliminuj niepotrzebne słowa (generalnie, jakoś), stronę bierną, utarte związki frazeologiczne – usztywniają Twoją wypowiedź i sprawiają, że mniej przyjemnie się jej słucha
Używaj narzędzi, o których mówiliśmy w poprzednich lekcjach, aby słuchacz w pełni wczuł się w opowieść
Na koniec podsumuj jaki wniosek wyciągnąłeś z tej historii, daj puentę
I…tyle. To na prawdę takie proste. Nie pozostaje Ci nic innego jak przemyśleć dokładnie historię, którą chcesz opowiedzieć i dopracować jej przebieg (zgodnie z lekcją czwartą), a potem trenować, trenować i jeszcze raz trenować, aż opanujesz użycie wszystkich narzędzi (głosu, emocji, gestów) do perfekcji. Szukasz idealnego połączenia treści z formą, które w efekcie wywołają pożądaną emocję. Ponoć sekret ludzi, którzy świetnie opowiadają jest taki, że nigdy nie robią tego spontanicznie. Mają wyuczone kilka historii, które dostosowują do okazji i korzystają z nich regularnie. Zanim opowiedzą je pierwszy raz publicznie, odbywają wiele prób, żeby dobrać odpowiednie środki wyrazu, które wzmocnią przekaz.
Jeśli to co tu piszę wyda Ci się zbyt teatralne – po prostu spróbuj. Ja też na początku czułam się z tym nieswojo, sztucznie, miałam obawy jak odbiorą to inni. Okazało się, że niesłusznie! Ludzie kochają teatr i emocje. nawet jeśli wiedzą, że są nieco przesadzone – to i tak znacznie lepsze niż klepanie kolejnej nudnej prezentacji. Ostatnio miałam okazję uczestniczyć w dużym spotkaniu, podczas którego prelegent kompletnie zmienił sposób komunikacji z publicznością (z formalnej na emocjonalną) i …porwał słuchaczy! Uważaj jednak, aby zachować autentyczność – jeśli słuchacze Ci nie uwierzą, to nici z dobrej opowieści.
Zabieram się właśnie do pracy nad moją pierwszą historią. Jeśli temat Cię zainteresował i chcesz dowiedzieć się więcej – polecam książkę “Leadership Presence”
Spodobał Ci się ten artykuł? Bardzo mi miło! Zostaw koniecznie komentarz i podaj dalej!