Jak się nad tym dobrze zastanowić, to nawiązywanie i utrzymywanie dobrych relacji z innymi nie jest wcale takie trudne. Wprawdzie instrukcji obsługi do człowieka nie dołączają w pakiecie, ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że 90% sukcesu to stosowanie się do bardzo prostych zasad, a głównie do jednej podstawowej prawdy – nie rób drugiemu, co Tobie nie miłe.
Za każdym razem kiedy zachowam się jak słoń w składzie porcelany i spotkam się z negatywną reakcją drugiej strony – zatrzymuję się i próbuję zrozumieć, co poszło nie tak. Na 99% przypadków okazuje się, że popełniłam jeden z błędów, o których chcę dzisiaj napisać. Bo gdy ma się ich świadomość, można je u siebie zauważyć, skorygować i na przyszłość unikać. A wtedy interakcje z innymi będą znacznie prostsze.
„Na pewno zrobiłeś to źle”
Oj ocenianie innych przychodzi nam łatwo! Ledwo ktoś zrobi coś niezgodnie z naszym światopoglądem, kierunkiem myślenia czy opinią, już pędzimy, żeby powiedzieć jemu albo co gorsza wszystkim naokoło, co my o tym myślimy.
A gdyby tak dla odmiany założyć, że każdy człowiek ma dobre intencje? Nie wstaje rano z łóżka z myślą „zrobię dziś coś bezsensownego”, tylko po prostu od czasu do czas popełnia błąd? I ma do tego święte prawo, bo w końcu jest tylko człowiekiem. Gdyby zamiast oceniania spróbować zrozumieć, co daną osobą powodowało, jakie błędne założenia przyjęła i jak można jej pomóc ruszyć naprzód – świat byłby piękniejszy.
W końcu widzimy tylko wierzchołek góry lodowej, końcowy produkt złożonego procesu. Zazwyczaj nie mamy pojęcia, co delikwent myśli, czuje, dlaczego podejmuje dane działanie. Interpretujemy je na swój sposób i hop, już jesteśmy gotowi z dosadnym epitetem. Tak jest szybciej, ale nie tędy droga do dobrych relacji.
Zamiast tego
Zamiast natychmiast kształtować w swojej głowie ocenę, zatrzymaj się krok wcześniej. Po pierwsze – spróbuj zrozumieć motywy, tok myślenia. Po drugie przyjmij wreszcie do wiadomości, że (na szczęście!) nie wszyscy będą myśleć tak jak Ty. Twój punkt widzenia wcale nie jest właściwy, jest tylko Twój. A teraz przejdź do punktu drugiego.
„Ja mam zawsze rację”
Czy to mówimy głośno, czy nie – każdy z nas przynajmniej czasem wpada w pułapkę takiego myślenia. Zacinamy się, emocje buzują, para leci uszami, bo przecież ta druga strona MUSI się ze mną zgodzić. Będziemy przekonywać, pokrzykiwać, drwić i machać rękami, aż w końcu stanie na naszym.
Zamiast tego
Sama mam do tego skłonność i wiem jak ciężko utrzymać emocje na wodzy, kiedy ktoś postępuje wbrew temu, co uważamy za słuszne. Kilka miesięcy temu ktoś doradził mi jednak kompletnie inne podejście – zamiast złości i chęci przekonywania, wzbudź w sobie ciekawość, powiedział. Każdy jest inny, nie każdy myśli tak jak Ty. Po prostu powiedz sobie w duchu „ooo, nie sądziłam, że można tak postrzegać to zagadnienie, to ciekawe!!!”.
No bo w gruncie rzeczy to naprawdę jest interesujące, że dwie zdrowie psychicznie i inteligentne osoby mogą na dany temat patrzeć w kompletnie różny sposób. Na pewno mają ku temu swoje powody, założenia, doświadczenia, które rzutują na ich ocenę. Praktykuj ciekawość, a otworzą się przed tobą zupełnie nowe perspektywy.
„Powinieneś zmienić pracę!”
Spotykam się z Kowalską pogadać o jej problemie. W pracy kocioł, do tego wcale niepotrzebny (według mnie), goni w piętkę (bez sensu – według mnie), mało śpi (fatalny wybór – według mnie), w domu też nie najlepiej (powinna przemyśleć priorytety – według mnie). Aż mi się ciśnie na usta, żeby powiedzieć jej, co ma przeorganizować w swoim życiu. Widzę jak na dłoni, co tam nie działa (według mnie) i co ja bym na jej miejscu zrobiła.
Już, już otwieram usta, żeby zrobić wykład i przepisać receptę, ale… przypominam sobie, że tak naprawdę tylko wydaje mi się, że wiem co dla innych najlepsze. I że nikt nie lubi przemądrzalców, którzy niepytani rozdają życiowe mądrości.
Zamiast tego
Każdy człowiek jest najlepszym ekspertem od swojego życia i wybiera najlepsze dostępne dla siebie w danym momencie rozwiązanie. Czasem się zagubi i prosi o radę lub wsparcie, ale nie zawsze i wszędzie potrzebuje, żeby inni mówili mu co ma robić.
Być może Ty zrobiłbyś w danej sytuacji coś kompletnie odwrotnego, to wcale jednak nie znaczy, że jest to odpowiednie rozwiązanie. Z jakiś powodów druga osoba wybiera inaczej. Zaakceptuj to i powstrzymaj się od mędrkowania. Przy okazji, jeśli mówisz „nie chcę się wymądrzać, ale wydaje mi się, że powinieneś zrobić A i B”, to … się wymądrzasz! Przestań kamuflować swoje prawdziwe zamiary słowami bez pokrycia, po prostu zamilknij, chyba, że ktoś naprawdę oczekuje od Ciebie rady.
„Jak to nie wiesz o co mi chodzi?”
Oczekiwałam, że się domyśli i w końcu mnie pochwali. W końcu nigdy tego nie robił, a ja tak bardzo tego potrzebuję. Że zrozumie, co najbardziej mnie motywuje, że zauważy mój obniżony nastrój i zmieni swoje postępowanie. Nigdy mu tego nie powiedziałam, bo czekałam, aż sam zauważy. To autentyczna rozmowa z pewną znajomą na temat jej szefa. Nie doczekała się – szef się nie zmienił, ona zmieniła pracę. Dopiero później przyszło jej do głowy, że może powinna mu powiedzieć o tej potrzebie.
Chyba dlatego, że dla nas nasze potrzeby są takie oczywiste (choć wcale nie są), wydaje nam się, że inni też widzą je jak na dłoni. A jak na nie nie reagują, to znaczy, że je lekceważą. A w wielu przypadkach inni nie mają zielonego pojęcia, o co tak naprawdę nam chodzi.
Zamiast tego
Zacznij jasno i wyraźnie komunikować innym swoje potrzeby. Nie owijaj w bawełnę. Nie czekaj aż się domyślą i zareagują. Nie spalaj się wewnętrznie i nie wybuchaj potem ogniem piekielnym, bo ktoś nie połączył kropek. Komunikacja nie oznacza jeszcze, że wszystkie potrzeby zostaną spełnione, ale znacząco zwiększa na to szansę. Poza tym przynajmniej wiesz, na czym stoisz.
„Nie wiem o co Ci chodzi”
Jeśli już umiesz komunikować swoje potrzeby – czas wyczulić się na sygnały od innych. Wiesz przecież, jakie to nieprzyjemne uczucie, kiedy ktoś lekceważy coś, co jest dla Ciebie ważne. Znakomita większość konfliktów pomiędzy ludźmi bierze się z niezaspokojonych potrzeb. Unikaj patowych sytuacji i emocjonalnych reakcji poruszając się zwinnie po tej płaszczyźnie, a ludzie z całą pewnością to docenią.
Zamiast tego
Nastaw swój wewnętrzny radar na wyłapywanie potrzeb drugiej strony. Dopytuj, doprecyzuj, zrozum, co jest na rzeczy. A potem zastanów się, czy możesz być partnerem w jej spełnianiu.
„To pestka, posłuchaj, co się ostatnio zdarzyło u mnie…”
Z ręką na sercu – czy umiesz okazać innym pełnie zainteresowanie, nie próbując skierować tematu rozmowy na samego siebie po 3 minutach? Większość ludzi niestety nie potrafi. Tak jakoś im się wydaje, ze oni są bardziej interesujący. Wcale nie są.
Ludzie uwielbiają opowiadać swoje historie – jeśli Ty będziesz chciał tych historii słuchać, zaskarbisz sobie ich sympatię. Oczywiście nie wszystkie rozmowy muszą być jednostronne, staraj się jednak zachować odpowiednie proporcje – jeśli każdy wątek będziesz zwracał w kierunku tego co Ty myślisz, przeżyłeś, masz – rozmówca straci zainteresowanie.
Zamiast tego
Odłóż na bok wszystkie rozpraszacze i postaraj się bardzo uważnie słuchać tej drugiej osoby. Zadawaj pytania, upewniaj się, czy dobrze rozumiesz, nie doradzaj, nie oceniaj, tylko słuchaj. Po prostu pozwól się wygadać. Kiedy ktoś Ci zaufa, zazwyczaj nie potrzebuje już wielkiej zachęty, bo opowiedzieć Ci, co leży mu na sercu – wystarczy kilka trafnych pytań. Pamiętaj, że nie we wszystkich rozmowach chodzi o Ciebie, “mówiąc niczego nowego się nie dowiesz” głosi znane przysłowie.
Przerywanie
To bardzo nieelegancki nawyk, który doprowadza mnie do szewskiej pasji i z przykrością zauważam, że występuje masowo. Kiedy przerywasz innym, wysyłasz jasny sygnał „nie chcę Cię już słuchać, nie interesuje mnie co masz do powiedzenia, teraz Ty masz słuchać mnie, bo na pewno mam rację”. Intuicyjnie unikam wszystkich niekoniecznych rozmów z ludźmi, którzy przerywają. No bo co to za przyjemność?
Zamiast tego
Swojego czasu bardzo ćwiczyłam, żeby pozbyć się nawyku przerywania. W 100% mi się nie udało, ale zrobiłam duży postęp. Tak naprawdę przerywanie bierze się zazwyczaj z któregoś z powyższych punktów: albo chcemy komuś udowodnić, że nie ma racji, albo przestawić światła reflektorów na samego siebie. Kiedy od początku zmienimy nastawienie i zaciekawimy się drugą osobą, pokusa przerywania będzie znacznie mniejsza.
Drugi konieczny czynnik to umiejętność słuchania samego siebie – podczas rozmowy bądź uważny na słowa, które padają z Twoich ust i na wszystkie niewerbalne sygnały. Kiedy zaczniesz być bardziej świadomym, zrozumiesz, co jest Twoim obszarem do poprawy.