2016 to był dla mnie ROK KSIĄŻKI. Oprócz ulubionych kryminałów i opowiadań wsiąkłam też w nowy dla mnie gatunek – książki psychologiczne, popularnonaukowe, poradniki, ale te wysokiej jakości, pisane przez ekspertów i praktyków biznesu. Zaczęłam notować kluczowe dla mnie punkty, lekcje, wnioski. Nazbierał się tego już cały zeszyt. Poniżej znajdziesz te podpowiedzi, które szczególnie zapadły mi w pamięć. Zdążyłam sprawdzić je w rzeczywistości i mogę potwierdzić – działają! No to do dzieła.
Nawyk najłatwiej zmienić zastępując go innym nawykiem.
Charles Duhigg “Siła nawyku”
Jest tu ktoś kto zawsze pali do kawy? Otwiera zawsze paczkę chipsów do piwa? Siada na kanapie natychmiast po powrocie z pracy i bierze pilota do ręki? Jeśli tak – prawdopodobnie te czynności weszły Ci w nawyk, zostały zautomatyzowane. Nawet się nie zastanawiasz czy na prawdę chcesz je wykonać, po prostu robisz to co zwykle. Nawyk składa się z 3 części: bodźca (np filiżanka kawy), automatycznej czynności (zapalenie papierosa) i gratyfikacji – pozytywnego wzmocnienia, które utwierdza nas w przekonaniu, że powinniśmy nawyk powtarzać dalej (np. uczucie satysfakcji, relaksu).
Przez całe życie próbowałam po prostu przestać powtarzać niechciane nawyki. Mówiłam sobie, że jak pojawi się bodziec, to ja po prostu na niego nie zareaguję. To jednak piekielnie trudne, kiedy taka ścieżka jest już przetarta w naszym umyśle. Wydaje Ci się, że coś tracisz, bo nie pojawia się gratyfikacja. Dopiero z książki Duhigga dowiedziałam się, że znacznie łatwiej jest zastąpić jeden nawyk innym! Na przykład gdy przyjdzie czas na kawę – zamiast odpalać papierosa, sięgnąć po gazetę albo po małą, zdrową przekąskę. Zareagować na bodziec w inny, pożądany sposób i uczynić z tego nowe przyzwyczajenie. To znacznie łatwiejsze niż nie zareagować w ogóle.
Żeby rozwiązać złożony problem – pozwól zadziałać podświadomości.
Richard Wiseman “59 sekund. Pomyśl chwilę, zmień wiele”
To odkrycie było fascynujące! Zdarzyło Ci się kiedyś myśleć usilnie nad rozwiązaniem jakiegoś złożonego problemu, a potem na chwilę go odłożyć, pójść na spacer, ugotować zupę albo zasnąć i doznać olśnienia kilka godzin później? Mnie się to zdarza regularnie, zwłaszcza rano tuż po przebudzeniu – wtedy nachodzą mnie najlepsze pomysły. Od Wisemana (a właściwie od Dijksterhuisa i van Oldena – bo na ich badania powołuje się autor książki) dowiedziałam się jak to działa. Wszystko dlatego, że nasz świadomy umysł jest świetny w podejmowaniu decyzji, jeśli opcje różnią się na jeden czy dwa sposoby. Gdy jednak zalewa go więcej zmiennych – sprawa się komplikuje. Świadomy umysł koncentruje się wtedy na kilku wyraźnych aspektach, ale znika mu z oczu “duży obrazek”.
Tu z kolei wchodzi do gry podświadomość. Ona jest w te klocki znacznie lepsza. Jeśli odciągniemy uwagę świadomego umysłu na jakiś czas, podświadomość będzie mogła zrobić swoją robotę i rozwiązanie przyjdzie chwilę później w formie “oświecenia” (bo przecież wcale o tym w danej chwili nie myśleliśmy). Jeśli więc masz jakiś złożony problem albo trudną decyzję do podjęcia – przemyśl ją przez chwilę, a potem skieruj swoją uwagę na zupełnie inne tory. Autor książki poleca rozwiązywanie anagramów, co przy okazji jest świetną zabawą. Mogę Ci nawet dać próbkę:)
FOTKREAL (podpowiedź: na obiad)
Żeby zaskarbić sobie sympatię ludzi – zainteresuj się nimi szczerze, zamiast gadać o sobie.
Dale Carnegie “Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”
Książka Carnegiego jest… podręcznikiem budowania relacji. Uważam, że powinno się ją wprowadzić do szkół jako lekturę obowiązkową! Znajdziesz w niej znacznie więcej prostych sposobów na zdobycie sympatii ludzi, szczerze polecam! Ta jedna rada jednak szczególnie zapadła mi w pamięć i zaczęłam regularnie ją stosować. Sprawdziła się w całej rozciągłości. Znakomita większość z nas po prostu uwielbia opowiadać o sobie. Ktoś dzieli się z nami swoją historią, a my od razu szukamy analogii i przenosimy uwagę w swoją stronę: “wiem o czym mówisz, kiedyś miałam tak samo. To było z pięć lat temu…”. Jeśli jednak zamiast pchać się na pierwszy plan wysłuchasz z zaciekawieniem tego, co druga strona ma do powiedzenia – zyskasz sympatię. Bo rozmówca poczuje się ważny, interesujący – on też uwielbia mówi o sobie.
Kiedy zaczęłam świadomie zwracać na to uwagę i ćwiczyć uważne słuchanie przy okazji dotarło do mnie, że to znacznie ciekawsze bo… można dowiedzieć się czegoś nowego. Spróbuj następnym razem porozmawiać z kimś tylko i wyłącznie o nim – uważnie słuchając, zadając więcej pytań, parafrazując jego wypowiedzi. Założę się, że to będzie jeden z przyjemniejszych momentów dnia dla Was obojga. Zajrzyj też koniecznie do artykułu o dobrych słuchaczach.
Zadbaj najpierw żeby zrozumieć, dopiero potem, żeby zostać zrozumianym.
Stephen R. Covey “7 nawyków skutecznego działania”
Uważne słuchanie jest jeszcze ważniejsze, gdy w powietrzu wisi konflikt. A w takiej sytuacji wiadomo – zazwyczaj zależy nam raczej, żeby wyrzucić z siebie WSZYSTKO co mamy do powiedzenia, często zmusić drugą stronę, by przyjęła to do wiadomości – na przykład krzykiem lub szantażem emocjonalnym. Liczy się NASZE zdanie i inni mają je ZROZUMIEĆ, bo jest właściwe. Covey tymczasem podkreśla, że dla skutecznych ludzi ważniejsze jest, aby najpierw dobrze zrozumieć sytuację i drugą osobę, a dopiero potem zadbać o to, by zostać zrozumianym. Oczywiście nie ogranicza się to wyłącznie do sytuacji konfliktowych, ale w nich jest najbardziej widoczne.
Nasza ocena sytuacji często jest błędna, niepełna, subiektywna. To trochę tak, jakby próbować odnaleźć skarb z połową mapy, albo z jej lustrzanym odbiciem. Zrozumienie stanowiska drugiej strony pozwala oczyścić, uzupełnić, skorygować naszą mapę i wtedy skarb może zostać znaleziony, a problem rozwiązany. Ta druga osoba zapewne doceni też, że zamiast przechodzić od razu do szarży, bierzesz pod uwagę jej stanowisko, potrzeby, punkt widzenia i będzie bardziej skora do odwzajemnienia się tym samym. Po prostu przestań zakładać, że zawsze masz rację i zacznij słuchać, o co chodzi innym.
Aby uspokoić umysł – zgraj z niego niedokończone sprawy.
David Allen “Getting Things Done”
Kiedy rozpoczynamy jakieś zadanie, pozostaje ono w naszym “systemie”, dopóki go nie zamkniemy. Nasz umysł będzie przypominał nam o działaniu w najmniej dogodnych momentach, dopóki tego działania nie podejmiemy i nie dokończymy. Ta sama zasada dotyczy zarówno prozaicznych czynności (zrób zakupy), jak i złożonych problemów (skomplikowana decyzja do podjęcia w pracy). Im więcej takich otwartych pętli – tym większy szum i niepokój w głowie. Zwyczajnie denerwujemy się, czy o czymś nie zapomnimy, nie pominiemy, a to było ważne.
Istnieje jednak jeden bardzo prosty sposób na opanowanie szumu – wystarczy “zgrać” niedokończone sprawy, zadania, wybory na “pamięć zewnętrzną”, na przykład do notesu, kalendarza, notatek w telefonie, na listę spraw do załatwienia. Koniecznie w takie miejsce, do którego często zaglądamy – żeby mieć pewność, że przypomnimy sobie o danej kwestii w odpowiednim momencie. Wtedy nasz umysł wreszcie odpocznie, uspokojony informacją, że zastąpił go inny niezawodny system do przypominania. Szczególnie polecam “zgrywanie” przed wyjściem z pracy albo przed snem – to w tych momentach zazwyczaj spada na nas lawina myśli o sprawach, którymi trzeba się jak najszybciej zająć.
Kiedy nic innego nie działa – powiedż “pie***ę to”
John C. Parkin “Terapia f**k it”
To niespotykanie prosta i skuteczna strategia, byłam zaskoczona! Szczególnie polecam perfekcjonistów, jest … wyzwalająca:). Codziennie zalewa nas milion spraw do załatwienia, cudzych toksycznych emocji, własnych stresów i złych informacji. Do czasu warto nad nimi pracować, rozwiązywać, ale w pewnym momencie docieramy do ściany. Bo nie na wszystko mamy wpływ, doba ma tylko 24 godziny, a wygórowane oczekiwania nas zabijają. I wtedy możemy się albo rozpłakać, albo faktycznie powiedzieć “pie***ę to”. I wiesz co… to na prawdę działa. Zwłaszcza jeśli mówię na głos.
Jeśli nabędziesz nową wiedzę – powtarzaj i praktykuj, żeby wprowadzić ją w życie!
Ken Blanchard, Paul J. Meyer, Dick Ruhe “Wiesz, możesz – DZIAŁAJ!”
Jak już pisałam – w styczniu 2016 roku postawiłam sobie za cel czytać więcej książek. Początkowo planowałam cztery na miesiąc, potem stwierdziłam, że nie będę ich liczyć, bo wkrótce zacznę czytanie traktować jak przymus a nie przyjemność. Czytałam jednak i nadal czytam znacznie więcej. Pochłaniałam jedną książkę za drugą w takim tempie, że właściwie zaczynając kolejną nie pamiętałam już, co wyniosłam z poprzedniej. Aż w końcu trafiłam na “Wiesz, możesz – DZIAŁAJ!”, to otworzyło mi oczy. Przeczytałam jedno zdanie, które było dla mnie przełomowe: “luka pomiędzy wiedzą a działaniem jest większa niż pomiędzy wiedzą a niewiedzą”. Zdałam sobie sprawę, że czytam i przyswajam coraz więcej i więcej, ale w 95% przypadków nic z tym nie robię, więc po jakimś czasie te bezużyteczne informacje wyparowują z mojej pamięci.
Autorzy wskazali mi kilka obszarów, od których warto zacząć: po pierwsze, nie ma sensu zalewać się tysiącem nowych informacji, szkoleń, książek na raz, chyba, że czytamy wyłącznie dla przyjemności i nie planujemy potem stosować nowej wiedzy w praktyce. Znacznie lepiej jest ograniczyć zalew informacji, ale się na nich bardziej skupić. Po drugie – nie wcielimy nowej wiedzy w życie stykając się z nią tylko raz. Trzeba do niej systematycznie wracać, powtarzać, ćwiczyć. I tak zaczęłam robić krótkie notatki z książek, które czegoś mnie nauczyły. Postanowiłam opowiadać o nich innym (czyli znowu powtarzałam nabytą wiedzę), opisywać je na blogu. Nawet ten post jest dla mnie formą przypomnienia sobie po raz kolejny tych ważnych wniosków i lekcji, które wyciągnęłam z lektur. Znalazłam czynności, które pozwoliły mi ćwiczyć nowe umiejętności w praktyce. I chyba w większości przypadków było to skuteczne!
I tą ostatnią radą żegnam się z Tobą na dziś i zapraszam wkrótce na część 2. Jeśli naszła Cie ochota przeczytać którąś w wymienionych we wpisie książek – szczerze polecam, bo warto. Do usłyszenia!
>> KLIKNIJ, ABY PRZEJŚĆ DO CZĘŚCI 2 <<<