Take Life In Your Hands Take Life In Your Hands
  • Zacznij tu
  • Blog
    • Samoświadomość
    • Praca nad sobą
    • Emocje
    • Relacje
    • Skuteczność w działaniu
    • Organizacja
    • Kariera
    • Inspiracje
    • Szczęśliwe życie
    • Relaks
    • Podsumowania i plany
  • Twój rozwój
    • Kompendium
    • Poznaj siebie z PRISM
    • Sesje rozwojowe
  • Do pobrania
  • O mnie
  • Kontakt
Take Life In Your Hands Take Life In Your Hands
  • Zacznij tu
  • Blog
    • Samoświadomość
    • Praca nad sobą
    • Emocje
    • Relacje
    • Skuteczność w działaniu
    • Organizacja
    • Kariera
    • Inspiracje
    • Szczęśliwe życie
    • Relaks
    • Podsumowania i plany
  • Twój rozwój
    • Kompendium
    • Poznaj siebie z PRISM
    • Sesje rozwojowe
  • Do pobrania
  • O mnie
  • Kontakt
Mar 01

14 dobrych rad, które wyczytałam w książkach – część 2

  • 1 marca, 2017
  • Inspiracje

Dzisiaj odbyłam chyba swój pierwszy w tym roku wiosenny minispacer! Brzmi to dość szumnie, bo zamiast żwawym krokiem po parku, tuptałam krok po kroku do… apteki. Po lekarstwa pierwszej pomocy na bardzo bolący kręgosłup. Takie mnie tu dopadło małe licho, ale postanowiłam się nim wreszcie zająć od A do Z, nie tylko cząstkowo, nie przez 2 tygodnie, ale kompleksowo zrobić wreszcie porządek. No bo przecież mi tego kręgosłupa nie wymienią na nowy jak komputera albo żelazka, prawda? Tak sobie myślę że chyba niedługo powstanie wpis o dbaniu o kręgosłup, bo rozwój rozwojem, ale o ciało też dbać trzeba. Zwłaszcza jeśli siedzi się osiem godzin dziennie.

Ale zaraz, o czym to ja miałam pisać… a TAK! O tym moim minispacerze do apteki. Przypomniałam sobie wtedy, że jedną z moich ukochanych małych przyjemności wiosną i latem jest czytanie książek na ławce lub kocu w parku. Trochę czytam, trochę obserwuję, trochę wystawiam twarz do słońca. Kiedy tak się rozmarzyłam o plenerowej lekturze, przypomniałam sobie, że przecież obiecałam drugą część wpisu na temat dobrych rad, które wyczytałam w książkach! Czas najwyższy więc tą obietnicę spełnić. Pierwsza część wpisu spotkała się z entuzjastycznym odbiorem, mam nadzieję, że druga będzie jeszcze lepsza.

 

Prosta komunikacja = lepsza komunikacja

Joanna Wrycza-Bekier “Fast text”

Jednym z podstawowych pytań jakie sobie zadałam zakładając bloga było: czy ja w ogóle umiem pisać? Nie tak byle jak, ale w sposób, który zainteresuje czytelników, zamiast ich zmęczyć. Nieraz zdarzyło mi się odwiedzać różne zakamarki w sieci, czytać jeden akapit i uciekać, gdzie pieprz rośnie, bo zdania były dłuższe niż spaghetti, niekonkretne i autor po trzy razy powtarzał tą samą myśl. Niby byłam kiedyś dobra z polskiego, ale po pierwsze dawno, po drugie to co innego. Trzeba się przygotować – pomyślałam i tak sięgnęłam po “Fast Text”. Na całe szczęście.

Bo zawsze wydawało mi się, że jak będę używać wielokrotnie złożonych zdań, górnolotnych wyrażeń i pisać kwieciście to czytelnikowi się spodoba. A tu pudło! Pani Joanna wylała na mnie kubeł zimnej wody: 1) że ma być przede wszystkim prosto, zrozumiale i krótko, 2) że mam używać jak najmniejszej liczby słów, eliminując wszystkie te, które niczego nie wnoszą (“jakkolwiek”, “swojego rodzaju” itp), 3) żeby poszerzyć pisarski repertuar o przymiotniki odwołujące się do różnych zmysłów (ciepły, dźwięczący, o zapachu bawełny, słodki), 4) żeby pisać w pierwszej osobie i stronie czynnej (jak mogłam nie zauważać, że strona bierna brzmi tak nieprzystępnie?). Tych dobrych rad było o wiele, wiele więcej – streściłam je w jednym zdaniu: prosta komunikacja = lepsza komunikacja. Nie sil się na siedemnastowieczną polszczyznę bo nie doda Ci to ani powagi, ani uroku. A jeśli chcesz pisać i mówić piękniej – koniecznie sięgnij po “Fast Text”.

 

Najpierw zadbaj by zrozumieć, potem by zostać zrozumianym

Stephen R Covey “7 nawyków skutecznego działania”

Kiedy pojawia się różnica zdań, konflikt, mamy tendencję wkładać “zatyczki do uszu”. Co z tego, że druga strona ma jakieś inne zdanie, skoro moje jest ważniejsze! Czuję to! Zamiast słuchać tych bredni, lepiej jak najszybciej wytłumaczę o co MI chodzi, przecież jestem najważniejsza. Nie chce słuchać??? To będę krzyczeć, w końcu MUSI mnie zrozumieć. Brzmi znajomo? Tak to już jest, że własne zdanie zazwyczaj wydaje się bardziej słuszne, mądrzejsze, ważniejsze. Ale takie podejście często uniemożliwia efektywną komunikację. Bo ta musi działać w dwie strony – ktoś nadaje, ale też ktoś SŁUCHA. Już kilka lat temu miałam okazję uczestniczyć w szkoleniu i czytać książkę “7 nawyków skutecznego działania” i ta część o wysłuchaniu i zrozumieniu, zanim otworzę usta by coś powiedzieć okazała się na przestrzeni czasu najważniejsza.

Pamiętam nawet takie ćwiczenie – rozmawialiśmy w parach, ale mówić w danym momencie mogła tylko osoba trzymająca “totem”. Ta druga miała tylko i wyłącznie uważnie słuchać. Potem totem był przekazywany i zamienialiśmy się rolami. Wyniosłam z tego ćwiczenia trzy wnioski. Po pierwsze, że kompletnie nie umiem słuchać, bo natychmiast rwę się do odpowiedzi, zamiast najpierw pozwolić drugiej osobie swobodnie się wypowiedzieć i upewnić się, że ją rozumiem. Pracowałam potem bardzo długo nad tą umiejętnością i nadal pracuję, na szczęście widzę postępy. Po drugie – że bycie wysłuchanym jest niezwykle przyjemne. Gdy nikt nie przerywa, nie próbuje przekierować rozmowy na swój temat, tylko uważnie chłonie to co mówię – wspaniałe uczucie. I wreszcie po trzecie, że kiedy na prawdę zrozumiem drugą stronę – zazwyczaj przynajmniej odrobinę zmieniam perspektywę, bo spływają do mnie nowe informacje, których wcześniej nie brałam pod uwagę.

 

Wprowadzając zmiany małymi krokami – redukuję opór wewnętrzny

Robert Maurer “Filozofia Kaizen”

Zazwyczaj zmiany wprowadzałam rewolucyjnie: “od dziś w ogóle nie jem słodyczy”, “ćwiczę 3 razy w tygodniu”, “czytam cztery książki na miesiąc”. Przez pierwsze kilka chwil miałam silną motywację i to działało, ale potem wracałam do niechcianych nawyków. A innym razem w ogóle nie byłam w stanie zabrać się do zmian, bo ten pierwszy krok wymagał kolosalnego wysiłku w porównaniu z miejscem, w którym w danym momencie byłam. Wtedy właśnie natknęłam się na książkę o małych krokach. Wypróbowałam i praktykuję do dziś.

Jak to działa? Nasz organizm z natury jest leniwy – umysł dba o to, by się nie przemęczać. Dlatego na wszystkie nowe wymysły reaguje najczęściej mniejszym lub większym oporem, w końcu wprowadzenie ich w życie wymaga wysiłku. Ten mechanizm obronny często krzyżuje nam plany o wielkich zmianach. Sposobem na obniżenie tego wewnętrznego oporu jest jednak działanie krok po kroczku w miejsce jednorazowej rewolucji. Na pierwszy raz ciężko zmusić się do przebiegnięcia 10 kilometrów? To pójdź na spacer i przemaszeruj kilometr. Albo tylko ubierz się w sportowe ciuchy i wyjdź na powietrze. To już jest pierwszy krok przy którym pewnie ujawni się minimalny opór wewnętrzny (“nie chce mi się, miałam ciężki dzień, odpocznę na kanapie”), ale w tak małej skali, że będziesz go w stanie łatwo przezwyciężyć. Drugiego dnia zrobisz troszkę więcej i tak po nitce do kłębka – osiągniesz cel. Proste i skuteczne. Po więcej informacji zapraszam do tego wpisu.

 

Rób mniej, ale lepiej

Greg McKeown “Esencjalista”

Z jednej strony prostota leży w mojej naturze, z drugiej – nie cierpię, kiedy coś mi umyka. Lubię korzystać z czasu, z możliwości. Czasem przesadzam i biorę na siebie zdecydowanie za dużo, potem płacę za to przemęczeniem i stresem. Ale jestem coraz lepsza w stawianiu granic, zwłaszcza samej sobie. “Esencjalista” pomógł mi odnaleźć mój punkt widzenia w tym całym zabieganym świecie. Uświadomić sobie, że na prawdę to nie ilość wykonywanych zadań ma znaczenie, ale po pierwsze staranny ich dobór, a po drugie jakość wykonania.

Decyduj świadomie czego się podejmujesz, a czego nie – nie rób wszystkiego, tylko dlatego, że możesz. Po drugie – jeśli już zdecydujesz się na jakąś czynność, poświęć jej pełną uwagę, wykonaj ją dobrze, ciesz się tym momentem zamiast… myśleć co będziesz robić za godzinę. Jeśli nie chcesz żyć w biegu, przeskakując raz po raz pomiędzy różnymi zadaniami, obowiązkami, rolami – musisz o to zadbać, dokonując mądrych wyborów. Bardzo wierzę, że mniej ale lepiej to droga do spełnienia i spokoju ducha. Więcej na ten temat pisałam już jakiś czas temu w tym poście.

 

Zmień pytania, jakie sobie zadajesz, by zmienić sposób myślenia

Marilee G. Adams. “Myślenie pytaniami”

To jedna z ostatnich książek, które przeczytałam, idealnie trafiona w mój gust. Na bazie prostej historii ucznia i mistrza ukazuje wpływ pytań, które sami sobie zadajemy, na nasze myślenie i działanie. Jak twierdzi autorka – zmieniając te pytania, możesz zmienić całe życie. Sprowadzają się one do dwóch postaw: uczącego się (nastawiony na zrozumienie, przyszłość, szukanie rozwiązań, potrzeby swoje i innych) i wyrokującego (nastawiony na szukanie winnych, niepewny siebie, patrzący w przeszłość, zlękniony). Jeśli w trudnej sytuacji, wobec wyzwania zaczniemy zadawać sobie pytania wyrokującego (“czyja to wina?”, “jak mogło mi się nie udać?” “co oni teraz o mnie myślą?”), to prawdopodobnie skończymy przeklinając siebie, innych, świat, życie, okoliczności. Jeśli jednak w porę zorientujemy się, że wiele zależy tylko od naszej reakcji i zapytamy “czego teraz na prawdę potrzebuję?”, “jak to zmienić?”, “co/kto mi pomoże?” – nasze działania pójdą w zdecydowanie innym, pozytywnym kierunku.

Te pytania przewijają się w naszej głowie bez przerwy. Warto nauczyć się je zauważać, słuchać i przekształcać, wtedy będziemy w stanie wpływać na nasze nastawienie i działanie. Banalnie prosty, ale zaskakująco skuteczny koncept. Spróbuj koniecznie.

 

Frustracja bierze się z niespełnionych potrzeb. Komunikuj swoje potrzeby i zrozum potrzeby innych.

Marshall Rosenberg “Porozumienie bez przemocy”

Rosenberg nauczył mnie zupełnie nowego spojrzenia na siebie i innych – spojrzenia z perspektywy potrzeb. Wcześniej często zastanawiałam się czego chcę, co powinnam, czasem co muszę, ale praktycznie nigdy czego potrzebuję. Nie umiałam właściwie nazwać swoich potrzeb, o potrzebach innych osób już nie wspominając. Złościłam się, gdy ktoś postępował niezgodnie z moimi oczekiwaniami, ale nie rozumiałam do końca dlaczego tak mnie to wyprowadza z równowagi. Po lekturze “Porozumienia bez przemocy” wiele stało się jasne. Zrozumiałam, jak silnie potrzeby kierują naszym zachowaniem. Jeśli sobie ich nie uświadamiamy – często intuicyjnie przyjmujemy szkodliwe strategie ich realizacji. Na przykład, gdy potrzebuję uwagi partnera, ale nie umiem mu tego powiedzieć, zwracam na siebie tą uwagę wywołując kłótnię, albo wpędzając się w kłopoty.

Strategia realizacji to coś zupełnie innego niż sama potrzeba – to zachowanie, które ma ją realizować. Inny przykład – bycie na drastycznej diecie może być strategią realizacji potrzeby akceptacji. Warto te dwa elementy rozróżniać, by lepiej zrozumieć samego siebie, komunikować jasno swoje oczekiwania i wsłuchiwać się w sedno potrzeb innych. To milowy krok do dobrych relacji i dbania o własne dobre samopoczucie. Więcej na ten ważny temat znajdziesz w dedykowanym wpisie.

 

Szczere i zasadne chwalenie innych to długoterminowa inwestycja z wysoką stopą zwrotu.

Miłosz Brzeziński “Głaskologia”

Bo chwalenie jest jak dolewanie gorącej czekolady do niewidzialnego kubeczka drugiej osoby. Warto to robić na zapas, budując kapitał zaufania i pozytywnych emocji, Kiedy nadejdzie trudniejszy moment pomiędzy Wami- skorzystacie z tego uskładanego kapitału i przebrniecie przez przeciwności suchą nogą. “Głaski” (czyli dobre słowa, pochwały) mają wielką moc, nie warto ich oszczędzać. Nie zakładaj, że ta druga osoba nie potrzebuje dobrego słowa, bo a) już to wie, b) jest pewna siebie, c) głupio wyjdzie, d) pomyśli, że się podlizujesz. Ona to DOCENI. I nie warto tracić takiej okazji do dolania czekolady do jej/jego kubeczka:).

Choć czasem rozsiewanie dobrej energii wymaga więcej wysiłku i czasu, to w dłuższej perspektywie właśnie pozytywne osoby osiągają najlepsze rezultaty i otaczają się wartościowymi ludźmi. Granie tylko na własne konto jest może efektywne, ale bardzo krótkowzroczne. Swoją drogą – nie mam pojęcia, dlaczego mamy takie trudności z dawaniem pozytywnego feedbacku, chwaleniem, okazywaniem podziwu. Od razu się to źle kojarzy, wychwalany zaprzecza, umniejsza swoje zasługi, czerwieni się. Zamiast po prostu powiedzieć “dziękuję, miło mi”. Co powiesz na misję ambasadora głaskologii przez najbliższy miesiąc i codzienne rozdawanie uzasadnionych (!) komplementów i pochwał? Niech się niesie dobra energia!

No i już. Dotarliśmy właśnie do końca listy. Bardzo ciekawi mnie, jakie książki Tobie szczególnie zapadły w pamięć, które nauczyły Cię czegoś nowego. Pomogły lepiej zrozumieć siebie, dostarczyły ciekawych technik, nowych punktów widzenia. Jeśli masz takie lektury na swoim koncie – nie daj się prosić, tylko koniecznie zostaw ich tytuły w komentarzach poniżej. Nie trzymaj tego dobra wyłącznie dla siebie, bo jest tu kilkaset osób, których bardzo interesują takie rekomendacje, ze mną na czele:).

 

>>> KLIKNIJ, ABY WRÓCIĆ DO CZĘŚCI 1 <<<

 

 

Sprawdź także:

  • Książki, które warto przeczytać #6Książki, które warto przeczytać #6
  • Wielka lista książek na 2018Wielka lista książek na 2018
  • 14 dobrych rad, które wyczytałam w książkach – część 114 dobrych rad, które wyczytałam w książkach – część 1
  • Książki, które warto przeczytać #4Książki, które warto przeczytać #4
  • Książki, które warto przeczytać #3Książki, które warto przeczytać #3
  • Facebook
  • Twitter
  • Tumblr
  • Pinterest
  • Google+
  • LinkedIn
  • E-Mail

Facebook

Take life in your hands

Pobierz za darmo

Archiwum

© 2018 Take Life In Your Hands. All rights reserved.
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. dowiedz się więcej.