Czerwiec minął jak z bicza trzasnął! Dopiero co planowałam czerwcowe aktywności, a już trzeba je podsumować! No to zabieram się do roboty:).
Było w czerwcu
Mój główny plan czerwcowy, czyli “wrzucić na luz” powiódł się w 100%. Spokojniejszy okres w pracy i nieprzeładowane zajęciami popołudnia pozwoliły mi złapać oddech i nacieszyć się urokami lata. Truskawki, maliny i czereśnie zajadam kilogramami. Razem praktykowaliśmy też tydzień małych przyjemności – u mnie ta koncepcja zostaje na stałe. Małe przyjemności sprawiają, że życie jest piękniejsze.
Trochę gorzej poszło mi ze sportem. Co prawda joga zagościła w moim grafiku już regularnie, nie mogę tego jednak powiedzieć o gimnastyce i bieganiu. Uwielbiam lato ale aktualne temperatury mocno mnie rozleniwiają pod kątem sportowym. Przeczytałam jednak świetną książkę o tym, jak wprowadzać zmiany metodą małych kroków i postanowiłam wypróbować ten koncept właśnie na płaszczyźnie sportowej.
Lepiej było z wprowadzaniem w życie nowego sposobu komunikacji: 85% słuchania, 15% mówienia. Przynajmniej tak mi się wydaje, muszę jeszcze spytać o zdanie tych, na których ćwiczyłam. Docelowych proporcji jeszcze nie osiągnęłam, ale za każdym razem rozpoczynając rozmowę przypominałam sobie, że najpierw mam się czegoś dowiedzieć, a dopiero potem powiedzieć. Zauważyłam w sobie zmianę i dostrzegłam też, jak dobre jest to nastawienie. Pozwala znacznie szybciej i prościej rozwiązywać konflikty, poprawiać relacje, pomagać ludziom w radzeniu sobie z trudnymi emocjami. Będę na pewno pracować nad tym dalej.
W czerwcu stuknęła mi trzydziestka. Nie spodziewałam się nawet, że wyzwoli to u mnie taką potrzebę refleksji. Zebrało mi się na poważne podsumowania, jednym z nich podzieliłam się nawet z Wami na blogu (30 rzeczy, których nauczyłam się do 30stki). Po dwóch tygodniach stwierdzam jednak, że żadnych drastycznych zmian po trzydzieste nie zaobserwowałam:). Kameralna impreza w gronie najbliższych przyjaciół była świetna, podobnie jak prezenty! Przyzwyczaiłam już wszystkich, że wolę kolekcjonować przeżycia, a nie rzeczy, dlatego wzbogaciłam się o kurs kulinarny, zaproszenie do skomponowania swoich własnych perfum i prenumeratę Harvard Business Review. Jestem zachwycona!
Ostatni miesiąc to też kilka zmian na blogu, z których najważniejsza to logo! Jestem z niego strasznie dumna i wreszcie czuję, że podstawowe tematy mam zaadresowane. Take Life In Your Hands działa już 3 miesiące, ja nabyłam niepojętą liczbę nowych umiejętności, powstało sporo materiałów i co najważniejsze – dostaję od Was informację, że te materiały się przydają. Każdy taki sygnał to dla mnie ogromna radość. Zakładając bloga założyłam sobie, że jeśli choć kilku osobom dzięki temu będzie żyło się lepiej, łatwiej, przyjemniej – będzie to dla mnie duży sukces. Mam powody przypuszczać, że jestem na dobrej drodze ;). Ciągle nie mogę uwierzyć, że już w drugim miesiącu zaczęło tu zaglądać regularnie prawie 200 osób miesięcznie – wow! Zaszczyt! Bardzo, bardzo Wam dziękuję, że jesteście i dajecie o sobie znać. Obiecuję, że to miejsce będzie się rozwijać dalej!
Kiedy nie świętowałam i nie szlifowałam bloga, sporo podróżowałam po Polsce i nie tylko. czerwiec zaczął się rodzinnym wyjazdem do Wrocławia, gdzie jadłam najpyszniejsze od dłuższego czasu lody (gorzka czekolada wymiata), piłam pyszną kawę, spacerowałam i spędzałam przyjemnie czas z rodziną. Niedługo potem zaliczyłam krótki wyjazd służbowy na niezmiennie piękne mazury oraz dopingowałam moją drugą połowę na zawodach triathlonowych w Suszu. Pod koniec czerwca zawitałam na kilka dni do Chorwacji. Tamtejsze morze ma przepiękny kolor, a spacer wśród krzaków (drzew?) limonkowych to nie lada przyjemność. No i Chorwaci zdecydowanie cenią sobie dobrą, czarną kawę, co jest naszą cechą wspólną.
Czerwiec był w sumie dość ubogi pod kątem książkowym. Przeczytałam wspomnianą już “Filozofię Kaizen” – gorąco polecam każdemu, kto chce wprowadzić jakieś zmiany. Drugą lekturą, która przypadła mi do gustu jest “Porozumienie bez przemocy”. Książka zawiera wiele cennych podpowiedzi, jak zamiast zmuszania innych do zaspokajania naszych potrzeb poprzez krytykę i agresję słowną, komunikować się w sposób pozytywny, nastawiony na wzajemne zrozumienie. Temat bardzo interesujący i wkrótce doczeka się osobnego wpisu. Zaczęłam też czytać wreszcie klasyczną “Getting Things Done”, ale jeszcze nie przebrnęłam przez całą.
Z kolei pozycją, która mnie mocno rozczarowała była książka Katie Byron “Skończ z cierpieniem, ciesz się życiem”. Spodziewałam się konkretów, technik do pracy nad swoim sposobem myślenia, a znalazłam raczej zbiór natchnionych prawd. Z częścią się nawet zgadzam, z częścią niekoniecznie, jednak kompletnie nie jest to typ literatury, która do mnie przemawia. Przeczytałam pierwszy rozdział, przejrzałam resztę i odłożyłam. Swoją drogą jestem z siebie bardzo dumna, bo kilka miesięcy temu nie umiałam odłożyć niedoczytanej książki, nawet jeśli mnie nie wciągnęła. Jestem z tych, którzy uwielbiają odhaczać i kończyć:).
No i na koniec nie mogę nie wspomnieć o zlocie scrapbookingowym! Dwie godziny raju na ziemi pośród karteczek, naklejek, wycinanek, albumów, stempelków. Mój warsztat znacząco się powiększył, a pod koniec miesiąca dotarła też do mnie upragniona skrzyneczka do przechowywania kart. Do tego Empik wreszcie wprowadził możliwość wywoływania kwadratowych fotek poprzez stronę (wcześniej było to możliwe tylko poprzez Instagram, a nie wszystkie prywatne zdjęcia publikuję). W lipcu będę zatem szaleć z Project Life!
Będzie w lipcu
Wakaaaaacjeeee, znów będą wakaaaacjeee. Znacie tą piosenkę kabaretu OT.TO? Wprawdzie do szkoły już nie chodzę, staram się cieszyć każdym dniem, a nie tylko żyć od wakacji do wakacji ale… tą piosenkę od pewnego czasu i tak sobie podśpiewuję. W lipcu czeka mnie dwutygodniowy urlop, tym razem spędzany na totalnym relaksie w Polsce. Nie mogę się doczekać!
W związku z urlopem zarzucam książki z gatunku “rozwojowych” i pakuję do walizki/zgrywam na Kindla ukochanych Harlana Cobena i Erica Emanuella Schmitta. Będzie zatem trochę opowiadań, trochę zagadek i dreszczyk emocji. Chociaż pewnie nie powstrzymam się i sięgnę też w końcu po “Realizację genialnych pomysłów”, o której piszę już chyba trzeci miesiąc.
Wakacje wydają się idealnym momentem na wyciszenie, dlatego chciałabym wrócić do regularnych ćwiczeń medytacyjnych/relaksacyjnych, które ostatnio zarzuciłam w przypływie aktywności i podróży. Rozważam wykupienie abonamentu Headspace. Ta aplikacja urzekła mnie zarówno ćwiczeniami, jak i wiedzą, którą można dzięki niej nabyć. Poniżej możecie zobaczyć jeden z filmików, które pomagają zrozumieć, jak funkcjonuje nasz umysł.
Motyw przewodni na lipiec to spacery! Okoliczności przyrody będą sprzyjać, zamierzam więc korzystać na bogato. Spacer z lodami w ręku to chyba moja ulubiona forma cieszenia się latem. Mam też plan część spacerów odbyć w formie marszobiegów. Jak podpowiada strategia małych kroków – powinno mi to pomóc przyzwyczaić się do aktywności fizycznej i wyrobić nawyk regularnych treningów.
Dwa tygodnie pracy w lipcu zamierzam poświęcić na dokładne zaplanowanie z moim zespołem nadchodzących 12 miesięcy. Co musimy zrealizować, do jakich rezultatów dążymy, jakich potrzebujemy narzędzi. Mając klarowne cele i jasność, jak zamierzamy do nich dotrzeć, oszczędzimy dużo czasu i energii. Nie będziemy potem robić wszystkiego wszędzie, ale skupimy się na tych aktywnościach, które zbliżają nas do celów. Bardzo wierzę, że takie podejście to przepustka nie tylko do sukcesu, ale także do równowagi pomiędzy pracą a odpoczynkiem. Często przepracowanie bierze się z tego, że podejmujemy się wielu czynności, które wcale nie są konieczne i nie zbliżają nas do upragnionych rezultatów. Gorąco zachęcam – zastanówcie się jak jest u Was i zaplanujcie najbliższe miesiące. Już we wtorek postaram się przybliżyć Wam tą metodę na blogu.
Blog traktuję jako przyjemność, nie jako pracę, więc nie planuję urlopu od Take Life In Your Hands. Możecie spodziewać się regularnych wpisów (pewnie o nieco bardziej wakacyjnej tematyce:)), kto wie, może nawet uda mi się uruchomić pierwszy mini kurs? Plany chodzą mi po głowie od dłuższego czasu i chyba wreszcie doczekają się realizacji. Jednak jako że mam wakacje – jestem dla siebie wyrozumiała pod kątem terminów.
Na 100% zamierzam za to wziąć udział w kursie Uli Phelep “21 dni do lepszego bloga”. Chcę, żeby Take Life In Your Hands się rozwijało, było dla Was coraz bardziej interesujące i łatwiejsze w obsłudze – dlatego zamierzam się dokształcać pod tym kątem. Bardzo polubiłam kursy online. Jako że planuję realizację swojego, to podglądam też najlepsze praktyki w zakresie technicznym. Jeśli macie do polecenia jakiś fajny kurs – koniecznie napiszcie o nim w komentarzach. Ja ze swojej strony chciałam podrzucić Wam link do Projektu Lato autorstwa Kasi z Worqshop.pl. Jeśli lubicie kreatywne spędzanie czasu i chcecie mieć piękną pamiątkę z wakacji w postaci własnoręcznie zrobionego albumu, zapewne Wam się ta propozycja spodoba.
Spodobał Ci się ten artykuł? Bardzo mi miło! Koniecznie daj znać w komentarzach co o tym myślisz i podaj dalej!