Czy wiesz, że znakomita większość Twoich myśli oraz wypowiedzi to… oceny? Choć często trudno Ci się do tego przyznać, to jednak nieustannie oceniasz okoliczności, sytuacje, zachowania, osoby. Nawet kiedy wydaje Ci się, że opierasz się tylko i wyłącznie na faktach, to jednak zazwyczaj interpretujesz je na swój własny sposób, dopowiadając do nich historie.
To, że często nie odróżniasz faktów od ocen (interpretacji, opinii) jest jedną z podstawowych trudności w poszerzaniu samoświadomości, sprawnej komunikacji i budowaniu zdrowych relacji.
Fakty vs oceny
Choć różnica pomiędzy nimi bywa trudna do wyłapania, to jednak jest fundamentalna. Fakt to obiektywne zdarzenie lub okoliczność, która nie jest w żaden sposób zniekształcona, osądzona. To niezaprzeczalna prawda, rzeczywistość.
Ocena to już z kolei subiektywna, wartościująca interpretacja tej rzeczywistości, w powstaniu której ogromną rolę odgrywają Twoje przekonania, doświadczenie, stan psychofizyczny, nastawienie, stosunek do danej sytuacji. Dany fakt każda osoba może zinterpretować w zupełnie inny sposób.
Fakt:
Pracowałam wczoraj 10 godzin.
Ocena / interpretacja tego faktu:
Ależ jestem pracowita! Przepracowałam 10 godzin i udało mi się tyle zrobić!
Jestem kompletnie niezorganizowana. Kolejny raz siedziałam przy komputerze 10 godzin, zamiast zmieścić się w 8, za które mi płacą.
Ta praca mnie dobija, znowu czułam się zmuszona, żeby pracować 10 godzin. Właśnie przez takie sytuacje moje życie osobiste legło w gruzach.
Pracowałam dziś 10 godzin, więc stworzyłam sobie bufor, by jutro skończyć pracę trochę wcześniej i wyjść na zimowy spacer. Fajnie, że to stanowisko daje mi taką elastyczność.
Mylenie ocen, interpretacji i opinii z faktami ma destrukcyjne skutki dla Ciebie i dla Twojego otoczenia:
- Często prowadzi do zakorzenienia i powtarzania ograniczających przekonań, czyli wartościujących osądów, które wydają Ci się prawdziwe i kategoryczne (np. nie dam sobie rady, wszystkie kobiety histeryzują).
- Uniemożliwia komunikację z innymi, bo trudno Ci sformułować wypowiedź w taki sposób, by zostać wysłuchanym i zrozumianym, zwłaszcza jeśli komunikat dotyczy osoby do której się zwracasz i jest wartościujący.
- Rodzi konflikty, bo upierasz się przy swojej ocenie sytuacji, nie dopuszczając, że mogą istnieć inne punkty widzenia.
- Ułatwia generalizowanie oraz szufladkowanie samego siebie i innych, co z kolei może działać jak samo spełniająca się przepowiednia (zawsze się spóźniasz, nigdy mnie nie kochałaś).
- Zawęża perspektywę, przez co możesz nie dostrzegać wielu nadarzających się okazji i potrzeby zmian.
- Sprzyja przesuwaniu odpowiedzialności za Twoje życie, decyzje, działania na innych. Pozbawia Cię sprawczości.
- W skrajnych przypadkach może prowadzić do agresji.
Po czym poznasz, że zbyt często oceniasz?
Ocenianie samo w sobie nie jest wcale złe. Nasze przetrwanie, życie, praca opierają się na tym, że umiemy lepiej lub gorzej oceniać. Dzięki temu możemy podejmować decyzje, brać ryzyko, rozwijać się, wybierać partnera i grono przyjaciół. Nie da się tak po prostu pewnego dnia wstać i kompletnie przestać oceniać. Nasze życie opanowałby chaos.
Problemem jest natomiast gdy oceniasz:
nieświadomie – nie zdając sobie z tego sprawy, nie odróżniając faktu od interpretacji;
pochopnie – bez rozwagi;
arbitralnie i jednostronnie – nie dopuszczając innego punktu widzenia, biorąc pod uwagę tylko jeden aspekt sytuacji;
nadmiernie – dając się ponieść pokusie oceniania tam, gdzie wcale nie jest to potrzebne ani pożyteczne;
nieadekwatnie, niesprawiedliwie – sprawiedliwość w tym kontekście jest pojęciem względnym, nie ma tu żadnych “praw”, czy reguł. Mam jednak na myśli sytuację, gdy oceniasz poprzez własne przekonania, filtry, doświadczenia, które mogą znacząco zniekształcać rzeczywistość.
No dobrze, jak jednak stwierdzić (ocenić ;)), czy Twój poziom oceniania jest zdrowy, czy jednak zaburzony? Znasz już odpowiedź – więcej obserwować siebie (szczególnie swoje myśli i emocje), a także poprosić o feedback osoby, które prawdopodobnie podlegają Twoim ocenom. Warto zacząć właśnie od perspektywy z zewnątrz, bo możliwe, że sam nawet nie zauważasz, kiedy włącza się Twój wewnętrzny sędzia.
Zapytaj swoją rodzinę, przyjaciół, współpracowników:
Czy często mają wrażenie, że są przez Ciebie oceniani i jak się z tym czują?
Czy sposób w jaki formułujesz swoje oceny/komunikaty jest dla nich trudny w odbiorze, a jeśli tak, to dlaczego?
Czy określiliby Cię jako osobę obiektywną, rzeczową, czy raczej z jednostronnym punktem widzenia, kategoryczną, nieskorą do zmiany zdania?
Czy czują, że mogą się z Tobą nie zgodzić i nie prowadzi to za każdym razem do konfliktu?
Czy wierzą, że podejmujesz swoje decyzje głównie w oparciu o fakty, a nie tylko przekonania odbiegające od rzeczywistości?
Następnie poświęć kilka dni na bardziej wnikliwą obserwację swoich myśli. Zwróć szczególną uwagę na momenty, w których pojawiają się intensywne emocje (złość, wstręt, zniecierpliwienie, frustracja, poczucie krzywdy ale też zachwyt, radość). Przyjrzyj się swoim myślom w sytuacjach, gdy się z czymś nie zgadzasz, gdy nie rozumiesz czyjegoś postępowania, gdy mówisz “nie”. Dzięki tym ćwiczeniom zaobserwujesz, czy masz skłonność do nadmiernego, pochopnego i nieświadomego oceniania, a także namierzysz okoliczności, które temu sprzyjają.
Jak temu zaradzić?
Wiedząc, że Twoje pochopne, nadmierne, nieświadome, jednostronne ocenianie często przysparza Ci problemów, warto nad tym pracować. Doskonałym ćwiczeniem będzie trenowanie wypowiadania się w języku E-prime (od angielskiego English prime). To sposób komunikacji zaproponowany w 1933 roku przez twórcę semantyki ogólnej Alfreda Korzybskiego, jako alternatywa dla powszechnie używanej składni języka angielskiego. Kwintesencją języka E-prime jest… wyeliminowanie czasownika “być” w funkcji identyfikacyjnej (to jest Ula) oraz w funkcji orzeczeniowej (Ula jest mądra).
Aby lepiej zrozumieć tą koncepcję warto wiedzieć, że w ramach języka, którym się posługujemy (by przekładać myśli na słowa), lingwiści wyróżniają dwie struktury: powierzchniową i głęboką (Bandler, Grinder). Struktura głęboka to dokładnie to, co myślimy i chcemy przekazać, czyli kwintesencja wypowiedzi wzbogacona o kontekst, zabarwienie emocjonalne, obrazy, dźwięki. Struktura powierzchniowa z kolei to bardzo duże uproszczenie struktury głębokiej, dzięki któremu nasza komunikacja jest szybsza i sprawniejsza. Konwertując dany komunikat ze struktury głębokiej do powierzchniowej pomijamy wiele informacji, uogólniamy, upraszczamy przekaz, a co za tym idzie… zniekształcamy go. Z jednej strony jest to konieczne i praktyczne – każdy, kto miał do czynienia z człowiekiem, który mówi za dużo, wie dlaczego. Z drugiej strony, mając tendencję do porozumiewania się w coraz bardziej uproszony, uogólniony i płytki sposób ryzykujemy, że… nasze komunikaty będą pochopne, jednostronne, nieprecyzyjne i często nieadekwatne*.
Intencją Alfreda Korzybskiego i języka E-prime było właśnie ograniczenie tych uproszczeń i skłonienie do zastanowienia, co tak na prawdę nadawca komunikatu chce powiedzieć. Poprzez wyeliminowanie z komunikacji czasownika “być” Twoje osądy stają się mniej arbitralne (białe lub czarne), nie udają prawdy, mimo, że nią nie są. Komunikacja jest bliższa rzeczywistości. Odzwierciedla gdzie kończą się fakty a zaczynają Twoje postrzeganie i interpretacje. W języku E-prime więcej jest przestrzeni dla rozbieżnych punktów widzenia. Zobaczmy jak wygląda to w praktyce.
Na pewno zdarza Ci się wypowiadać podobne zdania:
iOS jest lepszy od Androida.
To jest kłamstwo.
Ewa jest nieodpowiedzialna.
Takie zachowanie jest niedopuszczalne.
Mieszkanie na wsi jest lepsze od mieszkania w mieście.
Każde z tych zdań jest oceną “przebraną” za fakt. Brzmi arbitralnie, nie pozostawia przestrzeni do dyskusji. W rzeczywistości jednak to tylko opinie, interpretacje, moje własne osądy.
Działając w duchu języka E-prime powinnam więc przeformułować te stwierdzenia następująco:
Z mojego punktu widzenia iOS lepiej odpowiada na potrzeby użytkownika niż Android LUB Wygnodniej mi używać iOSa niż Androida.
Według mnie mijasz się z prawdą.
Zachowanie Ewy wydaje mi się nieodpowiedzialne LUB Z mojej perspektywy Ewa postępuje nieodpowiedzialnie.
Nie zgadzam się na takie zachowanie.
Wolę mieszkać na wsi niż w mieście.
Jak widzisz, samo użycie języka E-prime nie gwarantuje wcale, że nie będziesz oceniać. Jednak poprzez usunięcie czasownika “być”, który zazwyczaj jako pierwszy przychodzi do głowy i nadmiernie upraszcza przekaz, musisz chwilę się zastanowić. Dzięki temu lepiej rozumiesz, co tak na prawdę chcesz powiedzieć i ubierasz komunikat w bardziej adekwatne, bliższe rzeczywistości słowa. Musisz spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać, że to, co traktowałeś jako fakt często jest… tylko Twoim punktem widzenia.
W języku E-prime przydatne okazują się zwroty*:
Według mnie…
Z mojego punktu widzenia…
Wydaje mi się….
Można przypuszczać…
To może wyglądać…
Odnoszę wrażenie…
Prawdopodobnie…
Ćwicząc komunikację w języku E-prime poszerzysz świadomość swoich myśli, ocen oraz jakość i precyzję wypowiedzi. Odkąd zaczęłam trenować taki sposób przekazu, formułuję komunikaty nieco wolniej ale w znacznie bardziej przemyślany sposób. Widzę też, że jestem zdecydowanie lepiej rozumiana.
Oczywiście kompletne zrezygnowanie z czasownika “być” na co dzień jest sporym ekstremum. Jak widzisz treść tego artykułu nie jest w całości napisana językiem E-prime. Zachęcam Cię jednak do wybierania takich okazji, gdzie możesz pozwolić sobie na nieco wolniejszą, przemyślaną komunikację i po prostu ćwiczyć taką alternatywę. Z czasem zauważysz naturalną skłonność do bardziej precyzyjnych i mniej arbitralnych wypowiedzi także w innych okolicznościach. Powodzenia!
*Tworząc wpis korzystałam z książki “Przekonania, stereotypy, nawyki. Ich wpływ na nasze życie” K. Sokołowska, M. Sylburski.