Uwielbiam ten moment, kiedy po długich tygodniach bez zieleni i słońca przyroda budzi się do życia. Złapałam w weekend aparat, poszłam przyglądać się pierwszym oznakom wiosny i się zachwyciłam. To czas, który co roku motywuje mnie do zmian i pomyślałam, że podzielę się kilkoma pomysłami na zmiany trochę mniej oczywiste niż: zacząć biegać, lepiej się odżywiać, pić dużo wody i rzucić palenie.
Zanim zaczniemy – proponuję krótkie ćwiczenie, które sama niedawno testowałam. Zamknij oczy i wyobraź sobie siebie za 10 lat. Co widzisz? Jaki/jaka jesteś? Co udało Ci się osiągnąć? Jak wygląda Twoje życie? Podoba Ci się to co widzisz? Jeśli tak – zapisz to i staraj się do tego dążyć każdego dnia. Jeśli nie – zastanów się i zapisz, co musisz zmienić, żeby być szczęśliwym człowiekiem. Codziennie inwestujesz swój czas, energię, emocje. Postaraj się, żeby to była dobra inwestycja.
Przygotowałam szablon (dostępny tu w wersji A4 i wersji A5) na którym możesz wykonać to ćwiczenie. Na blogu systematycznie będą pojawiać się rozmaite materiały do ściągnięcia, druku i przemyślenia/przepracowania – zachęcam Cię do założenia segregatora/teczki, w których będziesz je gromadzić a także dodawać inne swoje inspiracje! Nazywam projekt kryptonimem MOJA TECZKA.
Ale miało być przecież o pomysłach na zmiany, przechodzę zatem do rzeczy:
Postaw przed sobą wyzwanie
Nic tak nie dodaje energii jak cel i poczucie, że się do niego zbliżamy dzięki swojej wytrwałości. Wyzwania mogą, ale wcale nie muszą, ograniczać się do pracy (założę firmę). Mogą być całkiem prozaiczne (zrzucę 5 kilo) lub bardziej skomplikowane (ukończę maraton/triathlon). Mogą być związane z tym, co już robimy (wygram turniej szachowy) lub otwierać nas na nowe umiejętności (założę bloga). To nie jest takie ważne i zależy wyłącznie od upodobań. Ważne jest natomiast, że wyzwania motywują do działania i dają niewypowiedzianą satysfakcję, kiedy dopniemy swego.
Zmień swój poranny/wieczorny rytuał
Wyłączasz 5 razy drzemkę w telefonie, w końcu zrywasz się z łóżka o pół godziny za późno i w biegu wciągasz ubranie, myjesz zęby i zamykasz mieszkanie o śniadaniu nawet nie myśląc? A gdyby tak postanowić, że zaczniesz chodzić spać trochę wcześniej, ale za to rano znajdziesz czas na małe przyjemności? Zaparzysz ulubioną kawę i zrobisz owocowy koktajl, przeczytasz gazetę, pomedytujesz, zrobisz streching? Brzmi przyjemnie prawda? A jakiego daje kopa na resztę dnia! Znam takich, którzy są w stanie wygospodarować spokojne 30 minut dla siebie o poranku pomimo dwójki dzieci w inwentarzu, więc nie kręć nosem, że to niewykonalne. Jeśli nie należysz do rannych ptaszków – zawsze możesz pomyśleć o wieczornym rytuale.
Zmień swój wizerunek
To jak postrzegają Cię inni nie jest na pewno najważniejsze, ale czasem (zwłaszcza w pracy) bywa istotne. Warto zacząć od zastanowienia się i zapytania kilku osób o feedback (nie lubię angielskich makaronizmów ale „informacja zwrotna” brzmi dla mnie jakby pochodziła ze słownika kolejarza). Staram się często pytać moich współpracowników, czy lubią ze mną pracować i jakie obszary mojego zachowania powinnam według nich przemyśleć. Oczywiście niesie to ze sobą ryzyko usłyszenia czegoś nieprzyjemnego ale przejrzenie się w oczach innych to też możliwość dowiedzenia się o sobie czegoś nowego i rozwoju. Jedną z rzeczy, którą sobie w ten sposób uświadomiłam była moja tendencja do przerywania innym. Wydawało mi się, że oszczędzam w ten sposób wszystkim czas, tymczasem wiele osób odbierało to jako arogancje i niegrzeczność. Pracuję nad tym, żeby to zmienić. Wiesz jak postrzegają Cię inni? Zapytaj ich, kilka rzeczy może Cię zdziwić.
Drugim aspektem, która przychodzi mi tu do głowy jest styl ubierania. Proponuję jeszcze jedno proste ćwiczenie. Codziennie rano przed wyjściem z domu zrób sobie telefonem zdjęcie w lustrze. Pod koniec tygodnia przejrzyj wszystkie zdjęcia i zastanów się, czy Twój styl oddaje to jaka/jaki jesteś? Pewnej zimy uporczywie zaczęłam ubierać się w grube ciemne swetry i ciemne spodnie. Jakimś cudem nie zauważałam, że coś jest nie tak, aż do momentu kiedy ktoś pokazał mi przypadkiem moje zdjęcie. Zamurowało mnie – jak ja się mogłam tak ubrać? Teraz zawsze staram się spojrzeć na swój styl ubierania „z boku”, bo nawet jeśli nie jestem pasjonatką mody, to lubię wyglądać ładnie i stosownie do swojej figury, wieku, aktywności danego dnia.
Naucz się czegoś nowego
To jeden z moich ulubionych punktów i wcielam go w życie, przy czym staram się szukać pomysłów nie tylko w obszarze moich podstawowych zainteresowań, ale również daleko poza nimi, żeby próbować nowych rzeczy. Wielką przyjemność, ku mojemu zdziwieniu, sprawił mi kurs dekorowania muffinów oraz kurs wyrobu lizaków, w planach mam szydełkowanie, jakąś sztukę walki lub tai chi, podstawy grafiki komputerowej (chociaż za grosz nie umiem rysować, więc będzie śmiesznie) i warsztaty pisarskie.
Jeśli mieszkasz w Warszawie lub okolicach mogę polecić Otwarty Uniwersytet Warszawski – wieczorowe/weekendowe kursy z przeróżnych dziedzin (koszt to około 200-250zł za 30 godzin). Kilka ciekawych propozycji które rzuciły mi się w oczy to: historia filmu animowanego, autoprezentacja na scenie i przed kamerą, myślenie projektowe i design, rewolucje w sztuce, brydż sportowy – dla początkujących, projektowanie gier planszowych i szkoleniowych, giełda dla początkujących, ptaki wokół nas – wybrane zagadnienia z ornitologii. Uczestniczyłam w kursie kreatywność na co dzień w ramach OUW i wspominam go bardzo dobrze – rekrutacja na III semestr jeszcze trwa, więc klikajcie i wybierajcie czego uczycie się na wiosnę!
Jeśli mieszkasz poza Warszawą – zachęcam do krótkiego rekonesansu internetowego, jestem pewna, że w większości dużych miast znajdziesz podobne propozycje. Jeśli nie będziesz mieć szczęścia – zawsze pozostają kursy online (np. Coursera), o których wkrótce napiszę więcej.
Zaplanuj czas dla siebie
Było już o rytuałach, jednak tutaj mam na myśli nie tylko czas na odpoczynek i przyjemności, ale też czas na przemyślenia. Stwierdziłam ostatnio, że, o zgrozo, nie mam takiego swojego czasu, w którym mogłabym przeanalizować ostatnie wydarzenia, zastanowić się, czy to co robię w życiu jest dla mnie dobre i ważne, przypomnieć sobie jakie są moje marzenia i jak chcę je urzeczywistnić a także zaplanować rozmaite czynności, które nie są częścią mojej codziennej rutyny ale chciałabym je zrealizować. Taki czas dla siebie to jednym słowem wciśnięcie „STOP”, żeby zastanowić się, czy idziemy w dobrym kierunku i co chcemy robić dalej. Można wpisaćgo na stałe do kalendarza (np. 30 minut raz na tydzień lub godzina raz na miesiąc), można oddawać się przemyśleniom kiedy akurat przyjdzie na to ochota, warto jednak o tym w ogóle pamiętać. A na własnym przykładzie wiem, że w codziennym biegu łatwo zapomnieć.
Zrób codziennie coś miłego
Dla innych, ale też dla siebie, bo sprawianie przyjemności sprawia przyjemność. Zamiast tylko pomyśleć, że koleżanka z pracy wypadła dobrze na spotkaniu – powiedz jej to. Przynieś swojej dziewczynie/partnerce/żonie bukiet tulipanów, a chłopakowi/partnerowi/mężowi ulubioną gazetę. Upiecz ciasteczka dla dzieci. Zadzwoń do mamy i powiedz jej, że ją kochasz. Zrób zakupy starszej sąsiadce. Podziękuj przyjacielowi, za książkę, którą Ci polecił i tak Ci się spodobała. Zaproś teściów na obiad. Życz miłego dnia motorniczemu. Uśmiechnij się do nieznajomego na ulicy. Przynieś koledze z sąsiedniego biurka kawę. Gwarantuje, że nie tylko „obdarowana” osoba poczuje się miło ale i Ty będziesz mieć znacznie lepszy nastrój.
Idź na spacer
Zabrzmię jak stara zrzędliwa baba, ale moje dzieciństwo upłynęło na podwórku, dlatego teraz z przerażeniem patrzę na puste trawniki na moim osiedlu i wyobrażam sobie, że wszyscy siedzą w domach, przed komputerami, telewizorami albo tabletami. Co więcej – sama nie jestem lepsza i dokładnie w taki sam sposób spędzam większość wolnego czasu. Dlatego postanowiłam propagować spacery! Jak już ruszę swój leniwy organizm na powietrze – od razu jestem zachwycona, że wyszłam. Przygrzewa słońce, wieje lekki wiaterek, mogę pooddychać prawie świeżym powietrzem (prawie, bo mieszkam w Warszawie) i jak nie zapomniałam wziąć aparatu, to mogę cyknąć kilka ładnych fotek. O prozdrowotnych skutkach dotlenienia organizmu nawet nie wspomnę (dużo tańsza kuracja dla cery niż kwas migdałowy i mikrodermabrazja, dużo tańsza kuracja dla ducha niż psychoanalityk!). Nic tylko spacerować.
Zaprogramuj się na pozytywne myślenie
Tak, da się to zrobić. Można wytrenować umysł, żeby dostrzegał nie tylko mankamenty ale też cudowności świata. Jak? Codziennie wieczorem pomyśl o 3 przyjemnych, wartościowych, radosnych rzeczach które spotkały Cię danego dnia (np. podpisałam kontrakt z klientem, zjadłam pyszną kolację z rodziną, moja drużyna wygrała mecz, przeczytałam świetny artykuł). Jeśli chcesz – możesz je zapisać i potem do nich wracać, kiedy będziesz mieć kiepski nastrój. Zobaczysz, że w Twoim życiu jest wiele pięknych momentów a po jakimś czasie regularnego treningu, Twój umysł zacznie świadomie skanować rzeczywistość w poszukiwaniu pozytywnych chwil. Alternatywnym ćwiczeniem, z którym też się spotkałam i spróbowałam jest wymienianie rzeczy za które jesteśmy wdzięczni.
Ponieważ temat zmian jak się okazało jest bardzo obszerny – tutaj kończę pierwszą część i zapraszam na część 2. Koniecznie podzielcie się Waszymi pomysłami na wiosenne zmiany w komentarzach! I pamiętajcie…
Sukces to nie to, co masz, ale to, kim jesteś. – Bo Bennet