Dzieliłam się już narzędziami do podsumowania roku, była blogowa lista TOP 10 najpopularniejszych wpisów, dzisiaj czas na ostatni wpis z tego cyklu – moje własne podsumowanie 2016 i plany na 2017. Jeśli jeszcze nie zrobiliście chociaż w myślach takiego ćwiczenia – gorąco polecam.
2016 był…
Różnorodny. To chyba najlepsze określenie. Doświadczyłam zarówno wielu fantastycznych momentów, radości, miłych niespodzianek, inspiracji, jak i trochę trudnych emocji, smutnych dni, zdrowotnych zawirowań. Ale dałam radę i stoję tu przed Wami sporo mądrzejsza, w dobrej formie i z głową pełną pomysłów na kolejne miesiące.
Jestem dumna z…
Mojego związku, rodziny i przyjaciół. Może to i banał, ale to na prawdę jest dla mnie najważniejsze. Jestem dumna, że udało mi się zbudować z bliskimi osobami takie relacje, które pozwoliły mi udźwignąć wiele trudnych momentów w ostatnich miesiącach. Jestem też dumna z tego, że chyba umiałam ich wesprzeć w kluczowych dla nich momentach.
Rozpoczęcia kursu coachingowego. Myślałam o tym od dawna i wreszcie się zdecydowałam. Teraz nie mogę zrozumieć dlaczego tak długo zwlekałam. Wspaniali ludzie, inspirujący nauczyciele, solidna dawka wiedzy i odkrywanie fascynującego stworzenia jakim jest człowiek. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu tej historii. To chyba najlepsza decyzja, jaką podjęłam w 2016.
Założenia bloga i… utrzymania go przy życiu:). Samo założenie było trudne technicznie, ale wiadomo – zapał był ogromny. Prawdziwa próba przychodziła jednak zawsze w momentach większej aktywności w pracy (nie jestem freelancerem – pracuję na etacie w korporacji). Mimo to czuję, że udało mi się stworzyć ciekawe i inspirujące miejsce, wiele wartościowych materiałów i jestem z tego dumna.
Nowego lokum. Kupiliśmy, urządzamy, jak dobrze pójdzie za kilka miesięcy się przeprowadzimy. Będzie pięknie – tak jak sobie wymarzyłam.
Zbudowania świetnego zespołu i siebie jako szefa. To dla mnie najważniejsza część mojej pracy na etacie – zdecydowanie bardziej lubię pracować z ludźmi niż z Excelem, zawsze marzyłam, żeby zarządzać własnym zespołem i prawie dwa lata temu to marzenie się spełniło. Ale to właśnie 2016 był przełomowy dla mnie jako szefa. Wiele się nauczyłam, poznałam dużo lepiej swoje talenty i słabsze strony, zrozumiałam jakim szefem chcę, a jakim nie chcę być. I to miało również wpływ na kształtowanie się całego zespołu, z którego jestem bardzo dumna.
Dobrych rezultatów w pracy. Bo dobry, zgrany i kompetentny zespół to dobre wyniki. Ostatni rok był również przełomowy pod tym kątem. Stawiliśmy czoła trudnej sytuacji i wyszliśmy z niej zwycięsko, notując rezultaty, jakich dawno w naszej działce nie było.
Lepszego poznania samej siebie. W żadnym z trzydziestu lat mojego życia nie dowiedziałam się o sobie tyle, co przez ostatnie 12 miesięcy. Niektóre z tych rzeczy były miłe, niektóre trudne i nieprzyjemne. Ale wszystkie były ważne. I teraz żyje mi się znacznie lepiej.
Było ciężko, ale dałam radę…
Ostatni rok był trudny zwłaszcza ze względów zdrowotnych. Były momenty czarnych myśli, wycia z rozpaczy i strachu, którego nie doświadczyłam nigdy wcześniej. Ale minęły. I wróciłam do dobrej formy. Podobno “co Cię nie zabije to Cię wzmocni”, ale jakoś nadal na dźwięk tego powiedzenia przechodzi mnie dreszcz.
Pierwsza połowa roku to z kolei bardzo wymagający okres w pracy – mocno okrojony zespół, nowe okoliczności, ważne spotkania, przełomowe decyzje. Dużo pracy, dużo stresu i dużo odwagi potrzebnej, by nie zboczyć z obranego kursu. Bo jedną z najważniejszych rzeczy, jakich się nauczyłam to umieć utrzymać kurs w który wierzę, mimo przeciwności.
Były też inne trudne, smutne i stresujące doświadczenia, ale te zostawiam dla siebie i moich bliskich. Pamiętam o nich, ale idę dalej.
Nauczyłam się…
Uważniej słuchać i mniej mówić. To najważniejsza umiejętność, którą wynoszę z 2016. Słuchanie jest niezwykle cenną umiejętnością, którą niestety coraz częściej zastępujemy gadaniem, doradzaniem, narzekaniem i wydawaniem poleceń.
Że trudne emocje też trzeba zaakceptować. Bo nie zawsze będzie różowo-sielankowo i w 100% szczęśliwie. Nie na wszystko mam wpływ, a zagłuszanie trudnych emocji wcale mi nie służy. Czasem trzeba je po prostu przeżyć. Powstał nawet blogowy wpis na ten temat.
Słuchać siebie. Znowu to słuchanie, tym razem w innym kontekście. Zrozumiałam, że jednym z moich podstawowych obowiązków jest dbanie o siebie. Działanie w zgodzie ze swoimi emocjami, przekonaniami, stanem fizycznym i psychicznym. Nawet jeśli komuś się to nie podoba. Najczęściej wystarczy, że się zatrzymam i nazwę swoje samopoczucie w danym momencie. I wiem już co robić dalej.
Formułować jasno oczekiwania i z nich rozliczać. To jeden z tych elementów zarządzania zespołem, który wcale nie przychodził mi naturalnie. Kilka sytuacji dobitnie uświadomiło mi, że zarówno dla mnie, jak i dla ludzi z którymi pracuję klarowne oczekiwania są podstawą sukcesu, dobrego zarządzania czasem i motywacji. I mam prawo potem z nich skrupulatnie rozliczać.
Trzymać kurs, w który wierzę. Mimo przeciwności, mimo, że inni mają wątpliwości, mimo, że wymaga wysiłku, mimo, że czasem wydaje się zbyt ambitny. Za każdym razem opłaciło się zaufać intuicji.
Prowadzić bloga. I to jest bardzo kompleksowa umiejętność bo zawiera: obsługę techniczną, proste projekty w GIMPIe, lepsze pisanie, robienie zdjęć (choć tu ze względów czasowych najczęściej posiłkuję się zdjęciami stokowymi, oprócz Instagrama rzecz jasna). Cały folder nowych umiejętności.
Wiele o psychologii człowieka. Wykształcenie mam zupełnie inne, ale to jak myśli, zachowuje się i reaguje człowiek bardzo mnie fascynuje. Przez ostatni rok systematycznie poszerzałam wiedzę w tym zakresie i będę to robić nadal. A efekty na pewno zobaczycie na blogu:).
Moje cele na 2017…
…są już teraz dość konkretne, choć zostawiam sobie dużo przestrzeni na ich modyfikacje i dodawanie nowych, jeśli uznam, że to w danym momencie będzie dla mnie najlepsze. Przede wszystkim mam zamiar skupić się na tym co CHCĘ, a nie na tym, co MUSZĘ.
Poświęcać więcej czasu i uwagi na wspólne doświadczenia z bliskimi. Chcę więcej spotykać się z przyjaciółmi, wznowić ideę “środowych niespodzianek” – jakiś czas temu co środę wymyślaliśmy z moją drugą połową dla siebie jakieś spontaniczne wyjście i wspólną zabawę (raz ja, raz on). Byliśmy na minigolfie, niewidzialnej wystawie, w escape roomie, na warsztatach robienia cukierków, mieliśmy lecieć balonem, ale niestety pogoda nie dopisała. Chcemy teraz wrócić do tej świetnej tradycji, którą bardzo polecam!
Urządzić nowe lokum i się przeprowadzić. Przed nami jeszcze tysiąc decyzji i sporo czasu spędzonego na przygotowaniach, ale powoli widać już ostateczny zarys i bardzo mi się on podoba. Kto wie, może Wielkanoc będzie już “na nowym”?
Skończyć kurs i rozpocząć praktykę coachingową. W 2017 chciałabym zrealizować przynajmniej 3 dłuższe procesy coachingowe.
Wziąć udział w 1 lub 2 dodatkowych szkoleniach, które dalej rozwiną moją wiedzę i dadzą narzędzia do pracy z ludźmi (np narzędzia diagnostyczne stylów myślenia, talentów itp). Oprócz tego na pewno wybiorę się na kilka szkoleń w ramach pracy zawodowej.
Rozwinąć bloga. A bardziej konkretnie: przygotować i zrealizować “program merytoryczny” – zadbać o wysoką jakość materiałów, dotrzeć do dwa razy większej liczby odbiorców niż w 2016, uruchomić pierwszy płatny kurs online, przygotować przynajmniej 4 wartościowe materiały dodatkowe dla czytelników, wziąć udział w jednej konferencji blogowej – poszerzyć horyzonty.
Zostać ambasadorem rozwoju osobistego w pracy. Zrealizować kilka mini-projektów, które zachęcą innych do rozwoju, dadzą impuls. A także poszerzać swoje umiejętności jako szefa w budowaniu kompetencji wśród członków zespołu.
Znaleźć czas na relaks, odpoczynek, dobrą zabawę. Odwiedzić kilka ukochanych miejsc, cieszyć się dobrym towarzystwem, pięknymi widokami i pysznym jedzeniem.
Nauczę się…
Myślałam, myślałam i stwierdziłam, że jeszcze nie wiem, czego konkretnie nowego chciałabym się nauczyć w ciągu najbliższych 12 miesięcy, oczywiście poza kontynuacją tego, co już rozpoczęłam i co konieczne do realizacji moich celów. Daję sobie zatem więcej czasu na zastanowienie, zebranie informacji zwrotnych, przeanalizowanie obszarów w których chcę dalej się rozwijać oraz działek, w których czuję się kompletnie niekompetentna. Mam kilka pomysłów, ale potrzebuję więcej czasu.
Powoli spisuję sobie też listę rzeczy, których chciałabym spróbować w 2017. Takich zupełnie niezwiązanych z tym co robię obecnie – to mój sposób na rutynę. Wyszukuję właśnie różne inspiracje i niedługo podzielę się z Wami osobnym potem na ten temat.
A Wy, macie już swoje plany na nadchodzące miesiące?