Lubisz robić porządki? Ja uwielbiam! No dobra, tak na prawdę to uwielbiam moment, kiedy porządki są już zrobione, a ja mogę cieszyć się czystą i niezagraconą przestrzenią wokół mnie. Jakiś czas pod wpływem Simplicite.pl i “Magii sprzątania” Marie Kondo doszłam do wniosku, że odgruzowanie mieszkania i pozostawienie w nim tylko tych rzeczy, których na prawdę używam i które lubię przyniesie mi ulgę. I przyniosło. Uporządkowana przestrzeń wokół mnie to jeden z warunków harmonii w głowie. Nie cierpię funkcjonować w graciarni.
Ale STOP! Jeśli myślisz, że ten post będzie o sprzątaniu albo o minimalizmie, to się mylisz! Są inne blogi, których autorki znacznie lepiej ode mnie zgłębiły te tematy. Niebałaganka na przykład właśnie zaczęła wyzwanie #Oczyszczam przestrzeń – polecam, sama zamierzam wziąć udział, na szczęście większość punktów już za mną.
To będzie post o inwentaryzacji. Takie życiowej inwentaryzacji, bo uporządkowanie swojego otoczenia jest tylko jednym aspektem. Zachęcam Cię do podjęcia wyzwania, podczas którego przez 7 kolejnych dni będziesz porządkować ważne obszary, które często Ci umykają. Cel? Mieć po tych 7 dniach “lżejszą” głowę i poczucie, że nic nie zalega, dopominając się naszej uwagi. Jeśli w kółko powtarzasz “muszę coś z tym zrobić” lub “powinnam się tym zająć” to ten wpis jest właśnie dla Ciebie. Uprzedzam – czeka Cię spory wysiłek, ale nagroda jest trudna do przecenienia. To co, zaczynamy?
Dzień 1 – zdrowie
Zaczynamy od zdrowia, bo jest najważniejsze. Pierwszego dnia zrób listę badań i wizyt lekarskich, które ciągle odkładasz, bo nie ma czasu, ani okazji. Jeśli nie wiesz, co trzeba badać i jak często – odsyłam do dedykowanych artykułów dla panów i dla pań. Badania profilaktyczne to nie fanaberia i robiąc je nie jesteś hipochondrykiem. Pewnego dnia może okazać się, że uratowały Ci życie. Proste i nie wymaga dalszego komentarza.
Dzień 2 – sprawy urzędowe
Chyba każdy ma jakieś zaległe sprawy urzędowe. Czy to wymiana dokumentów (pisząc post przypomniało mi się, że mój paszport jest nieważny!), przeniesienie konta do innego banku, zmiana adresu korespondencyjnego, czy chociażby wypisanie się z miliona newsletterów, którymi nie jesteśmy już zainteresowani. Załatwianie takich spraw nie jest przyjemne, bo zazwyczaj nie wiąże się z żadną konkretną nagrodą, czasem jest uporczywe, ale nie ma rady – trzeba to uporządkować. Poświęć kilka godzin żeby wreszcie się z tym uporać.
Poniżej kilka podpowiedzi, co na co zwrócić uwagę:
czy moje dokumenty są nadal ważne? do kiedy?
czy muszę zaktualizować jakieś dane (np. adres korespondencyjny/numer konta)?
czy muszę zgłosić jakieś sprawy do urzędu (np. Skarbowego, GIODO)?
czy mam aktualne umowy (np. ubezpieczenia, telefon)? do kiedy?
czy chcę zmienić dostawcę usług (np. prąd, telefon, kablówka)?
czy mam jakieś zaległe płatności?
czy chcę się zapisać/wypisać z newsletterów?
jeśli prowadzę firmę, czy moja księgowość jest uporządkowana?
No i jeszcze jedna rzecz, którą warto zrobić przy okazji – porządkowanie dokumentów. Wierz lub nie, ale najprawdopodobniej 70% papierów, które przechowujesz jest Ci już niepotrzebne lub nieaktualne. Wiem – brzmi strasznie ale… wyłóż je wszystkie na podłogę, przejrzyj i zdecyduj których się pozbyć (w niszczarce!). Pozostałe posegreguj w tematycznych teczkach lub segregatorach, to bardzo ułatwia życie.
Wstyd się przyznać, ale dla mnie impulsem do porządkowania dokumentów było… urwane dno szuflady w komodzie. Biedaczka nie wytrzymała obciążenia, bo pakowałam tam bez zastanowienia każdy świstek. Po zrobieniu porządków została 1/5 z tej sterty i szuflada dźwiga ją bez problemu. Teraz porządki robię regularnie, a na co dzień nie wrzucam wszystkiego do komody, tylko dokonuję natychmiastowej selekcji i wyrzucam niepotrzebne papiery.
Dzień 3 – naprawy
O tak, kolejny z moich ulubieńców. Przyznaj się, tak z ręką na sercu – czy w Twoim domu nie ma nic, co od kilku/kilkunastu miesięcy woła o rękę fachowca? Albo możesz dokonać naprawy samodzielnie, tyle, że jakoś się nie złożyło? Dzisiaj zabieramy się właśnie za te usterki! Na początek spisz je wszystkie, a następnie zdecyduj, czy samodzielna naprawa jest wykonalna. Jeśli tak – zabierz się od razu do rzeczy, jeśli nie – poszukaj i umów fachowca. Niedziałającym kontaktom (to moja usterka:)), popsutym sprzętom, niedomykającym się szafkom i budowlanym prowizorkom mówimy stanowcze NIE!
Dzień 4 – dieta i sport
Wracamy do dobrego samopoczucia i zdrowia. Bo nie o wygląd tu tym razem chodzi. Czas przemyśleć na ile zdrowy tryb życia prowadzisz. Sport jest w miarę prostą sprawą – specjaliści mówią, że powinniśmy ruszać się minimum 3 razy w tygodniu po 30 minut. Jak to wygląda w Twoim przypadku? Chcesz, ale nie możesz się zmobilizować? W takim razie gorąco polecam tekst o metodzie małych kroków. Cudów nie ma, trzeba zacząć a potem… samo pójdzie! Nie lubisz sportu? Poszukaj, może jednak znajdziesz coś dla siebie – nie musisz koniecznie biegać, czy chodzić na siłownię. Są przecież spacery, nordic walking, taniec, rower, rolki, badminton. Chodzi o ruch, nie o osiągi. Potraktuj tydzień inwentaryzacji, jako pretekst, by zacząć.
Z dietą sprawa jest bardziej skomplikowana. Od podstaw – zastanów się, czy jesz regularnie (5 posiłków dziennie w równych odstępach), czy Twoja dieta jest zbilansowana (warzywa & owoce, węglowodany, białka, ryby, błonnik itd.), czy nie przesadzasz z tłuszczem, smażeniem, solą, cukrem. Jeśli kompletnie się na tym nie znasz, albo masz problemy zdrowotne – warto rozważyć konsultację z dietetykiem. Możesz to zrobić bez wychodzenia z domu – usługi online oferuje np. Kasia Ekiert. Na początek dobra będzie po prostu chwila zastanowienia – zazwyczaj zdajemy sobie sprawę z większości dietetycznych grzechów, tylko nic z nimi nie robimy.
Jeśli znasz podstawy, odżywiasz się w miarę zdrowo i nie cierpisz na żadne problemy zdrowotne – warto zweryfikować również swój repertuar posiłków. Jedzenie w kółko tego samego nie jest ani zdrowe, ani przyjemne. W ramach mojej inwentaryzacji wyszukuję zatem proste przepisy na przekąski i lekkie dania. Spiszę je i będę wracać do listy podczas cotygodniowych zakupów (robię je przez internet). Upewnię się, że w koszyku znajdą się składniki na cały kolejny tydzień. To moja największa bolączka – wiem, co powinnam a czego nie, ale kiedy nie mam w lodówce produktów na zdrową kolację… sięgam po telefon i zamawiam pizzę.
Poniżej kilka moich prostych i szybkich pewniaków:
Grzanka z razowego chleba z hummusem i bazylią
Bruschetta
Soczewica z cebulką, cukinią i porem
Pęczak z warzywami
Makaron razowy z pesto
Sałatka owocowa
Koktajl z przepisu Styledigger
Smoothie z bananem
Kasza jaglana z jabłkiem, cynamonem, rodzynkami
Dzień 5 – budżet domowy
W pracy mamy do czynienia z budżetami na co dzień, zarządzamy nimi, kontrolujemy wydatki, podejmujemy świadome decyzje. A w domu najczęściej… idziemy na spontan. Dlatego namawiam Cię, by jeden dzień inwentaryzacji poświęcić właśnie na przyjrzenie się domowemu budżetowi. Czy na prawdę tego potrzebujesz, skoro nie masz problemu z płynnością finansową i bez problemu wystarcza Ci do kolejnej wypłaty? Jeśli na którekolwiek z poniższych pytań odpowiesz NIE, to znaczy, że warto zainteresować się tematem:
Czy oszczędzasz? (na mieszkanie, na czarną godzinę, na emeryturę)
Czy inwestujesz część swoich dochodów?
Czy wiesz ile w ciągu miesiąca wydajesz na opłaty/jedzenie/rozrywkę/ubrania/inne?
Czy czujesz, że efektywnie zarządzasz swoim budżetem (vs wyrzucasz pieniądze w błoto)?
Na początek zachęcam Cię do prostego ćwiczenia – spisania miesięcznych wydatków. Możesz to zrobić w wersji “full wypas” – zbierać i spisywać paragony albo kwoty z wyciągu bankowego. Ja podeszłam do tematu mniej restrykcyjnie – spisałam szczegółowo najważniejsze koszty stałe (czynsz, kredyt, opłaty, ubezpieczenia) i szacunkowo z pomocą wyciągu – pozostałe koszty.
Na jakie kategorie dzielić koszty? U mnie są to: stałe opłaty (czynsz, prąd, telefon, kablówka), kredyt, jedzenie+środki czystości, dbanie o siebie (zdrowie, ubrania, kosmetyki, fryzjer itp.), przyjemności, inne (np sprzęt elektroniczny, zakup kursu online, prezenty), cele charytatywne, oszczędności (i tu dzielę na kilka kategorii – emerytura, wakacje, na czarną godzinę).
Często już samo spisanie wydatków i zestawienie ich z przychodami prowadzi do odkrycia, że warto byłoby poszukać tańszego dostawcy kablówki, ograniczyć zakupy odzieżowe, czy zacząć oszczędzać regularnie na nadchodzące wakacje. Masz plan i wdrażasz go w życie. Jeśli chcesz gruntownie zrewidować i zrewolucjonizować swój domowy budżet – odsyłam do prawdziwego kompendium wiedzy opracowanego przez Michała Szafrańskiego.
Dzień 6 – szafa i kosmetyczka
Dzień szósty będzie przyjemny! Czas zaglądnąć do szafy i kosmetyczki. Kiedy ostatnio zdarzyło Ci się robić tam porządki? Czy przypadkiem nie dokładasz do nich ciągle nowych rzeczy, nie pozbywając się tych, których już nie używasz?
W szafie szukamy ciuchów, których:
nie nosisz od roku lub więcej
nie lubisz
nie psują już do Twojego stylu
są za małe/za duże/nieodpowiednie do sylwetki
są zniszczone
… i wszystkich tych rzeczy się pozbywamy! Osobiście polecam podejście radykalne – wyciągamy wszystkie ubrania na środek pokoju, a następnie po kolei przymierzamy ciuch po ciuchu, przeglądamy się w lustrze i decydujemy o jego przyszłości. Jeśli nie jesteśmy pewni – odkładamy na kupkę “poczekalnia” i wkładamy na siebie przy najbliższej okazji. Jeśli będziemy się w nim dobrze czuć – może zostać. Jeśli w ogóle nie będzie nam po drodze, żeby go włożyć, lub czujemy się w nim niekomfortowo – wylatuje.
Jeśli chcesz kompletnie zrewidować swój styl możesz skorzystać z pomocy profesjonalnej stylistki (nie korzystałam, ale słyszałam bardzo zachęcające opinie) lub poszukać inspiracji. Bardzo przypadł mi do gustu Elementarz Stylu Kasi Tusk, który podpowiada, jak budować bazę klasycznej i eleganckiej garderoby dla Pań. Aż roi się także od blogów, na których można znaleźć niezliczone inspiracje.
W przypadku kosmetyczki stosujemy analogiczne zasady – wyrzucamy przeterminowane kosmetyki (może Cię zaskoczyć, jak wiele ich tam jest) oraz te, których od dawna nie używamy. W myśl zasady mniej ale lepiej ograniczyłam drastycznie ilość używanych kosmetyków, zaczęłam za to zwracać uwagę na ich skład i jakość.
Dzień 7 – obowiązki i zajęcia
Kończymy z przytupem. Czas na niezwykle ważną część inwentaryzacji – weryfikację obowiązków i zajęć. Zajrzyj na początek do tekstu Mniej znaczy więcej, w którym przybliżam koncepcję esencjalizmu. W skrócie: nie chodzi o to, by w życiu robić więcej, więcej i więcej. Wręcz przeciwnie – jeśli z mniej ważnych aktywności zrezygnujemy, to będziemy w stanie poświęcić więcej czasu, energii i uwagi tym, które są dla nas najważniejsze. Usiądź więc z filiżanką kawy i sporządź listę swoich obowiązków i zajęć. Zastanów się też, jak wiele czasu poświęcasz na każdy z nich.
Potem przychodzi czas na decyzję – czy któreś z nich nie są dla Ciebie ważne, nie sprawiają Ci przyjemności i możesz z nich po prostu zrezygnować, by mieć więcej czasu dla siebie i rodziny? Wykreśl je z listy i jeszcze dziś odwołaj/zakończ. Być może większość rutynowych obowiązków (sprzątanie, gotowanie, wożenie) spoczywa na Tobie, a można je podzielić pomiędzy domowników? A gdyby tak niektóre obowiązki zlecić komuś innemu? Pomoc w sprzątaniu, catering, pralnia – korzystanie z tych dogodności regularnie lub raz na jakiś czas to żaden wstyd i nie świadczy o tym, że sobie nie radzisz. Wręcz przeciwnie – podejmujesz świadomą decyzję, by mieć więcej czasu na to co kochasz i to jest według mnie powód do dumy. Ku inspiracji polecam świetny artykuł Na co Pani szkoda czasu autorstwa Oli Budzyńskiej.
Uwolnienie swojego czasu wymaga jednak decyzji. Samo się nie wydarzy. Kiedyś mi się wydawało, że będę szczęśliwsza, jeśli w moim życiu będzie działo się więcej. Oprócz normalnej pracy sport, nauka języków, działalność w stowarzyszeniu, spotkania z przyjaciółmi, gotowanie, prowadzenie domu, czytanie – byłam wykończona! Raz na miesiąc zdarzał mi się dzień, kiedy mogłam po prostu usiąść i nic nie robić. Podjęłam decyzję o ograniczeniu większości z tych zajęć, nie było łatwo. Ale powolutku wyhamowałam. Wiem, że są osoby, którym szaleńczy tryb życia odpowiada, dlatego nie namawiam Cię wcale, by od razu porzucić połowę aktywności. Namawiam Cię, by się nad tym zastanowić, przemyśleć.
Uff, łatwo nie było, ale dotarliśmy do końca wyzwania:inwentaryzacja! Jeśli nie brakło Ci wytrwałości, to udało Ci się uporządkować wiele ważnych spraw. Czujesz tą lekkość i dumę? Brawo! Zdradzę Ci, że wkrótce pojawi się kolejne siedmiodniowe wyzwanie, tym razem będziemy pracować głową, nie rękami. Już teraz zapraszam!