Dzisiaj nie będzie żadnych technik, zasad, prawd ani nic podobnego. Dzisiaj będzie emocjonalny wpis. Będzie traktować o zmienianiu rzeczy, których nie lubimy i o tym, dlaczego tak trudno nam to przychodzi. Chcesz wcześniej wychodzić z pracy, schudnąć, zacząć biegać, pływać, medytować, przejść na zdrową dietę, zawrzeć nowe znajomości, pozbyć się destruktywnego sposobu myślenia, pisać mniej maili, pisać więcej maili, piec ciasta, chodzić na randki, czytać więcej książek… i cokolwiek innego jeszcze wymyślisz? To przestań o tym gadać, narzekać i zacznij to robić!
Najczęstsza wymówka? Brak czasu i dużo pracy. Wiesz co? To nigdy się nie zmieni, jeśli Ty tego nie zmienisz! Ty tu rządzisz. Nie czekaj aż ktoś przyjdzie i zmieni Twoje życie, bo to się nie zdarzy. To Twoja decyzja, Twój wysiłek i Twoja nagroda. I na prawdę da się to zrobić. Na początku będzie dziwnie, bo masz inne przyzwyczajenia, nawyki. Będzie Ci się wydawało, że postępujesz wbrew sobie, że robisz coś źle (zajrzyj koniecznie do tekstu o wychodzeniu ze strefy komfortu). Pamiętaj wtedy o tym, co dla Ciebie ważne.
Jeśli stawiasz zdrowie ponad karierą, to zacznij wychodzić z pracy o normalnej godzinie, mimo, że skrzynka mailowa nie będzie pusta (z czasem zauważysz, że wcale nie musi być pusta, żeby i kariera rozwijała się dobrze:)). Jeśli chcesz schudnąć, to przestań kupować czekoladki, chociaż masz na nie taką ochotę, bo do tej pory umilały Ci wieczory. Jeśli chcesz poprawić kondycję, to wstań z kanapy i idź na basen, chociaż tak bardzo Ci się nie chce. Nikt nie zrobi tego za Ciebie, cudownych sposobów nie ma. Twoja obecna sytuacja, to nie jest wina nikogo z zewnątrz. To Ty ponosisz odpowiedzialność za zadowolenie ze swojej sytuacji i to Ty masz obowiązek wobec siebie zmienić to, co Ci się nie podoba. Nikt inny.
Ten ostatni przypadek sportowy to mój przypadek. Nie jestem typem zawodnika, którego rajcuje realizacja planów treningowych, poprawianie czasów, zawody, treningi i tym podobne akcje. Jestem z tych sportowo nieaktywnych. Nie łudzę się, że pewnego dnia zapałam nieposkromioną namiętnością do ćwiczeń. Chcę jednak wprowadzić do swojego życia więcej ruchu dla… zdrowia i kondycji. Zastanowiłam się ostatnio, od jak dawna mówię, że chcę zacząć i ile w tym kierunku zrobiłam. Chyba znasz odpowiedź. Wiem z doświadczenia, że najtrudniej jest mi zacząć, potem jakoś idzie. Skoncentrowałam zatem całą swoją energię i wybrałam na początek ulubione ćwiczenia. Powiedziałam sobie też, że nie muszę szaleć, z czasem się rozkręcę. No i od poniedziałku znowu ćwiczę.
Wiem, że czeka na mnie kolejna pułapka – pewnego dnia lub tygodnia będę zmęczona. Bo dużo pracy, sporo spotkań. Odpuszczę sobie wtedy raz, dwa, trzy i… będzie mi coraz trudniej wrócić do aktywności. Dokładnie tak samo jest z innymi postanowieniami – jeśli już zmotywujemy się, żeby zacząć, to połowę sukcesu mamy za sobą, ale druga połowa to wytrwać! Stosuję wtedy zazwyczaj te same metody, które pozwalają mi zacząć – wybieram przyjemniejsze treningi, proszę kogoś o wzajemną motywację, przypominam sobie, co dla mnie ważne i co jest na końcu drogi zmiany. Będę zdrowsza, chudsza, mniej zestresowana, lepiej dysponująca czasem, mądrzejsza – to mnie motywuje.
W sumie miało nie być technik, ale pisząc powyższe akapity stwierdziłam, że kilka z nich warto byłoby przypomnieć, żeby oprócz zrywu serca, pojawiły się też tu jakieś narzędzia.
Przemyśl swoje wartości. Dla mnie to najlepszy sposób, żeby zidentyfikować rzeczy, które mi nie pasują. Przypominam sobie, co dla mnie ważne i czy aktualnie zachowuję dobre proporcje w pożytkowaniu czasu, energii, uwagi na te właśnie rzeczy. Jeśli nie – prosty wniosek jest taki, że chcę to zmienić. Przypominam, że przygotowałam dla Ciebie ćwiczenie, które pomoże Ci ustrukturyzować myślenie w tym obszarze – szablon do TWOJEJ TECZKI do pobrania w formacie A4 i A5.
Zdobądź nowe umiejętności, które pomogą. Czasem opór przed zmianą wynika z niewiedzy, jak się zabrać do rzeczy. Ale przecież mamy na to sposoby. Można poczytać książki, pooglądać tutoriale w sieci, pójść na trening czy kurs. Zastanów się, czy brakuje Ci jakiejś umiejętności, która byłaby przydatna i po prostu ją zyskaj. Uwaga, bo znowu czyha tu pułapka! Samo nabycie nowej umiejętności nic nie zmieni, jeśli nie wprowadzisz jej od razu w życie. Cudownych sposobów nie ma, jest tylko praca:).
Ułatw sobie początek. Najtrudniej jest zacząć, dlatego zrób wszystko, żeby wypracować sprzyjające okoliczności. Postaw przy łóżku buty do biegania, włącz krótszy i przyjemniejszy program treningowy, przygotuj sobie miłe plany na wieczór, które zwyciężą Twoją chęć zostania w pracy godzinę dłużej, znajdź szkołę językową blisko domu. Zawieś na początek poprzeczkę nieco niżej, żeby móc ją potem podnieść, zamiast frustrować się, że nie jesteś w stanie doskoczyć.
Wypracuj nowy nawyk. Szykuję osobny tekst o nawykach, ale nie jest to żadna sekretna wiedza, że jeśli coś stanie się dla nas rutyną – przychodzi nam zdecydowanie łatwiej. Nawyki działają na zasadzie bodziec – działanie – nagroda. Pomyśl, jak możesz zacząć pracować nad wyrobieniem nowego nawyku. Na przykład: ustawiam w telefonie przypomnienie (bodziec), robię trening (działanie), czuję endorfiny, waga spada, kondycja rośnie, wyniki się poprawiają i mogę sobie pozwolić na większą kolację i ulubione smakołyki (nagroda).
Ustal sobie znak. Tej metody ostatnio nauczyła mnie koleżanka i jest ona niczym innym, jak ustalaniem bodźca, który ma wywołać określony nawyk. Wybieram jakiś znak, który będzie przypominać mi o określonym działaniu ilekroć go zobaczę. W moim przypadku to naklejka na laptopie, ale może to być równie dobrze cokolwiek innego, na co będziesz spoglądać regularnie. Jak widzę moją naklejkę – przypominam sobie, że muszę przestać mówić, a zacząć słuchać. To coś nad czym pracuję.
Powiedz komuś o swojej zmianie. Zmieńcie to razem. Nic chyba nie działa lepiej niż wzajemna motywacja – jak jednemu się nie chce, to drugie wyciąga za kołnierz. Zazwyczaj potem role się zmieniają. Zapytaj męża, żonę, partnera, dziecko, przyjaciółkę czy kolegę w pracy – a nuż mieliby ochotę zmienić to co Ty i stworzycie zespół?
Zacznij dziś. Nie jutro, nie za tydzień, nie jak skończy się ten ciężki okres w pracy, albo jak poprawi się pogoda. Znajdź sposób, żeby chociaż mały kroczek postawić już dziś. Jestem pewna, że ogarnie Cię duma – i słusznie!
Wzmocnij motywację. Niektórzy obiecują sobie nagrodę, kiedy już osiągną zamierzony cel. Mnie wystarcza wizualizowanie, jak to wtedy będzie. Kiedy przychodzi kryzys, oprócz przypomnienia sobie, co dla mnie ważne, wyobrażam sobie stację końcową i… znowu mi się chce!
Pamiętaj – jeśli liczysz, że ktoś przyjdzie i zmieni coś w Twoim życiu – to się nie stanie. Natomiast Ty możesz zmienić rzeczy, których nie lubisz. I czeka Cię za to nagroda. Dlatego bierz się do roboty i zmieniaj! Po nutkę inspiracji zapraszam do wpisów o zmianach, dzięki którym będziesz żyć przyjemniej – części pierwszej i drugiej.
Spodobał Ci się ten artykuł? Bardzo mi miło! Koniecznie daj znać w komentarzach co o tym myślisz i podaj dalej!