Było a będzie, czyli podsumowania i plany. Was również zachęcam do takiego spojrzenia na własne sprawy – to świetna okazja do przypomnienia sobie i przeżycia na nowo miłych momentów, odświeżenia wiedzy, z którą zetknęliście się po raz pierwszy i przygotowania ciekawych planów na nadchodzący miesiąc, żeby się zmotywować!
Było w kwietniu
Kwiecień pełen był nowych wyzwań, z których największe to oczywiście blog. Co się umęczyłam z niektórymi tematami to moje, ile się nauczyłam to też moje. Trzy najważniejsze spostrzeżenia: 1) robienie nowych rzeczy jest niezwykle przyjemne, zwłaszcza, jeśli możemy obserwować jak rosną, 2) dzielenie się z innymi (wiedzą, emocjami, inspiracjami, dobrą energią) daje dużo radości, 3) długa droga przede mną, bo ambicje mam duże. Przy okazji, jeśli nie daliście mi jeszcze znać, co myślicie o Take Life In Your Hands w pięciominutowej ankiecie – proszę, zróbcie to koniecznie.
W przerwach pomiędzy pracą i blogowaniem, skorzystałam z pięknej kwietniowej pogody spacerując i fotografując pierwsze oznaki wiosny, o czym już doskonale wiecie, bo fotki lądowały prosto na facebooku i instagramie. Niektórzy zaczęli już nawet protestować, że przesadzam z kwiatkami;).
Nabyłam też wspaniałą umiejętność, choć pewnie jestem jedną z ostatnich osób na ziemi, która do tej pory nie zdawała sobie sprawy z dostępnych cudów techniki – mówię o umiejętności obróbki zdjęć na pomocą filtrów w telefonie! Dzięki Ci Kasiu za ten tekst. Ściągnęłam też aplikację A Beautiful Mess i dobry tydzień zamęczałam znajomych wysyłając im zdjęcia z dodanym tekstem lub obrazkiem.
Po długim poszukiwaniu udało mi się też namierzyć upragniony album, koszulki i core kit do Project Life, które czekają na swój debiut w maju. Jeszcze chyba nie wiecie, ale jestem zapaloną fanką scrapbookingu i po dwóch latach tworzenia “zwykłych albumów” oraz kartek świątecznych – postanowiłam spróbować także tej “koszulkowej” odmiany.
Co jeszcze… A no tak! Miałam okazję uczestniczyć w świetnym szkoleniu: GROW coaching, które nauczyło mnie, że jak chce się komuś pomóc rozwiązać problem, to trzeba przede wszystkim słuchać, a nie gadać. Doradzanie czasem jest potrzebne, ale zazwyczaj wcale nie pomaga, a bycie mądralińskim na dłuższą metę się nie opłaca. Znacznie lepiej jest po prostu zadawać trafne pytania i pomóc drugiej osobie znaleźć rozwiązanie samodzielnie. Chyba fundnę Wam o tym osobny post, bo to bardzo ciekawy wątek:)
Natknęłam się też na bardzo ciekawą książkę Wiesz, możesz – DZIAŁAJ!, która dobitnie tłumaczy, że przeczytać coś lub zapamiętać a zinternalizować i zacząć wykorzystywać, to są dwie różne rzeczy. Zamiast zatem rzucać się na kolejne mądre książki i artykuły – wróciłam do moich notatek z poprzednich miesięcy, zaczęłam odświeżać wiadomości i myśleć jak wdrożyć je w życie. No i oczywiście postanowiłam z tego również napisać dla Was ściągę.
Oprócz służbowych wyjazdów do Budapesztu i Ostravy, wiele nie podróżowałam. Odpoczywaliśmy kilka dni pod Warszawą, spacerując po lesie, pijąc dobrą kawę i leniuchując (wytrzymałam 3 dni – potem założyłam bloga :D). Taki całkowity relaks był mi bardzo potrzebny po wyczerpującym marcu. Pod koniec kwietnia na jeden dzień skoczyliśmy także do Torunia, przywożąc stamtąd jak zwykle dwie siaty pierniczków (jeśli nigdy nie jedliście takich świeżutkich, prosto z taśmy produkcyjnej, to koniecznie, naprawdę KONIECZNIE odwiedźcie Toruń i sklep przy ul. Żeglarskiej).
Niestety nie udało mi się zgodnie z planem wrócić do biegania, ale za to pilnie chodziłam na jogę. Nie tylko bardzo mnie to wycisza, ale też rozciąga i wzmacnia mięśnie, co dla człowieka siedzącego osiem godzin dziennie przy biurku jest bardzo ważne. Jeśli Wam się wydaje, że joga jest łatwa i niewymagająca, to znaczy, że prawdopodobnie próbowaliście tylko psa z głową w dół:).
Będzie w maju
Zapowiada się równie ekscytująco! Mam już całą listę blogowych tematów do poruszenia – o dwóch już czytaliście powyżej, będzie też o przeklętym perfekcjonizmie, wiecznym zabieganiu i o tym, dlaczego nam się nie udaje. Do tego zamierzam odpicować newsletter (jesteście już zapisani? Jeśli nie to tam na górze po prawej jest formularz!) i dorobić się się logo. Zaglądajcie koniecznie!
Zaczęłam maj sielskim wypadem na piękne mazury, gdzie wylegując się w słońcu i patrząc na żaglówki… złapałam jakiegoś paskudnego wirusa i trzy dni przeleżałam w łóżku. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – blog na tym zyskał:). Pod koniec maja wybieramy się w równie malownicze rejony południa Polski, gdzie planujemy siedzieć na tarasie przy dobrej herbacie, chodzić po górach i gapić się na ogień w kominku. Służbowych wyjazdów tym razem brak, więc będzie można trochę odetchnąć przy “regularnej pracy”. Zamierzam poświęcić maj na szkolenie siebie i mojego zespołu z efektywnej komunikacji na piśmie i na tworzenie narzędzi, za pomocą których będziemy przekazywać innym strategie dla naszych produktów.
Na moim stoliku nocnym czeka wiele książek, nauczona jednak, aby nie wtłaczać do głowy za wiele wiedzy na raz – oddam się chyba w maju lekturze literatury klasyczno-obyczajowej i dołożę do tego tylko “Fast Text” i “Realizację genialnych pomysłów”.
W kalendarzu mam też dwa kolejne szkolenia: “Storytelling” i “Positive Power & Influence”, zwłaszcza na to pierwsze czekam z zapartym tchem (dużo gadam i czasem odbiegam od tematu, więc wiążę z nim duże nadzieje). Dokształcanie się traktuję jako swój obowiązek, ale jest to zdecydowanie jeden z tych ulubionych. Nie zapominam też o drugim ważnym obowiązku, czyli szkoleniu innych – w tym miesiącu na pewno moi współpracownicy będą mieli mnie często na karku, bo jak już pisałam – nasz zespół wchodzi na nowy poziom.
Z cyklu rzeczy zupełnie nieprzydatnych (jak twierdzą niektórzy, bo ja się z tym w ogóle nie zgadzam!), zamierzam w maju nauczyć się rozpoznawać ptaki po odgłosach. Znalazłam już sobie nawet materiał szkoleniowy:
Z przyjemności – na bank zaraz po powrocie z majówki odwiedzam Obi i zaopatruję się w surfinie, tudzież inne kwiaty balkonowe – może macie jakieś niewymagające odmiany do polecenia? Nie cierpię tylko pelargonii, ale poza tym jestem niewybredna! Na otwarcie sezonu czeka też nasza działka, na której w końcu planujemy zorganizować ognisko dla przyjaciół.
W domu czeka mnie kolejna tura gruntownych porządków – jestem z tych, którzy nie lubią otaczać się bibelotami. Kilka miesięcy temu zaczęłam wielkie wyrzucanie/oddawanie rzeczy niepotrzebnych. Jestem już bliżej końca niż początku, ale trochę jeszcze zostało i w maju zamierzam się z tym wreszcie uporać. Swoją drogą – jeśli też byście chcieli, ale brak Wam motywacji, moje koleżanki w pracy znalazły na to sposób i postawiły przed sobą 30-dniowe wyzwanie. Każdego kolejnego dnia wyrzucały o jedną rzecz więcej (pierwszego – jedną, drugiego – dwie, trzeciego – trzy itd.), wieczorem przesyłając sobie zdjęcia wszystkiego, co idzie do kosza. Dotrwały do końca i były zachwycone efektami! Nie wiecie co moglibyście wyrzucić? Z pomocą w najnowszym tekście przychodzi Kasia z Simplicite.
Oprócz sprzątania – zaczynamy też wielki projekt, mianowicie plan urządzenia naszego nowego lokum. Już nie mogę się doczekać tych drewnianych mebli, odcieni szarości i jasnych dodatków, muszę jeszcze tylko przekonać moją drugą połowę, że czarna kuchnia to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. Co myślicie o poniższych inspiracjach?
No i wreszcie – jak tylko uda mi się uporać z wgraniem zdjęć w odpowiednim formacie do systemu Empiku – zaczynam przygodę z Project Life. Zapowiada się kilka kreatywnych wieczorów.